środa, 1 października 2014

Rozdział VII

DEDYKACJA dla moich super koleżanek z obozu: Zosi, Oli M., Oli D., Dominiki, Dariy, Magdy i Igi. Dziękuję Wam za wspaniale spędzony czas z Wami na obozie. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy :)

~*~

Udał się do podanego pokoju. Stanął w drzwiach i ujrzał śpiącą blondynkę. Na jej widok uśmiechnął się. Nie wiedział czemu. Po prostu jej widok sprawił, iż nie mógł tego nie zrobić. Usiadł na krześle obok dziewczyny. Spojrzał na jej śpiącą twarz i pogłaskał ją delikatnie po włosach.
- Wszystko będzie dobrze. Dopilnuję byś wyzdrowiała. Nie zostawię cię w takim stanie - powiedział Federico, po czym pocałował ją w czoło.
Złapał jej rękę i gładził ją kciukiem. Nie wiedział jak to się stało, ale coś go zaczęło ciągnąć do Ferro. Zaczął wyobrażać sobie jej uśmiech, jej piękne brązowe oczy i jej uścisk przy, którym czułby jej spokojne bicie serca oraz jej... pocałunek? Czemu on o tym myśli? Przecież jej zupełnie nie zna. Chce jej tylko pomóc dojść do zdrowia. Wstał z krzesła i zaczął się zastanawiać nad sobą. Co on sobie myślał? Że gdy ona się obudzi już będzie jego? Przecież on jej nawet nie zna. No wie jak ma na imię i, że pracują w tej samej firmie, ale oprócz tego nic. Nie wie co lubi, co ją denerwuje, co lubi jeść, a co ją obrzydza. A najważniejsze - nie wie czy kogoś już ma. A co jeśli się wygłupi spędzając z nią czas? Albo się będzie starał bez żadnego sensu? To jest za skomplikowane i trudne. Po co on się zastanawia? Znajdzie sobie lepszą, a ta niech zostanie tylko znajomą z pracy. Usiadł na krześle i nagle usłyszał dzwonek telefonu.
- Halo?
- Federico, co się stało? Dlaczego firma, z którą mieliśmy podpisywać kontrakt zadzwoniła do mnie i oznajmiła, iż będą musieli się jeszcze zastanowić z jego podpisaniem, ponieważ dzisiaj otrzymali lepszą ofertę od naszej i nie wiedzą czy w przyszłym tygodniu oferta jeszcze będzie aktualna? Wytłumaczysz mi to dlaczego nie podpisaliście tych papierów?
- Maxi, błagam nie denerwuj się, ale jestem w szpitalu.
- Co?! Jak to się stało? Nic ci nie jest? Jesteś cały?
- Tak, jest ok. Jestem cały.
- To czemu tam jesteś?
- Yyyy... - powiedział Federico patrząc na śpiącą jeszcze dziewczynę.
- Co?
- No Ludmiła... No ona miała wypadek.
- Co się stało?
- Miała wypadek samochodowy i straciła przytomność. Zadzwoniłem po karetkę i w szpitalu miała przeszczep żołądka. Okazało się też, że ma zmiażdżone nogi i możliwe, że nie będzie mogła chodzić.
- To straszne. Ale jest cała?
- No jest cała z wyjątkiem jej nóg. Teraz śpi po środkach usypiających. Za jakieś dwie godziny czy coś takiego powinna się obudzić. Maxi...
- O co chodzi?
- Słuchaj, bo ja... No... Ja nie mogę jej tak zostawić. Nie wiem czemu. Po prostu czuję, że muszę być przy niej i ją wspierać.
- Dobrze Fede.
- Czyli nie jesteś zły?
- No może trochę, ale tu chodzi o te papiery, a nie o ciebie, czy o was. Stało się i się nie odstanie. Martwię się tylko o Ludmiłę. Miejmy nadzieję, że uda jej się wrócić do pełnej sprawności - powiedział i na chwilkę przerwał. - O Boże!
- Co? Co się stało?
- Bo teraz wszystko trzeba Natalii powiedzieć.
- Że komu? Jakiej znowu Natalii? Rodzina twoja czy co?
- A zapomniałem Ci powiedzieć. Zerwałem zaręczyny z Cami.
- Co?! Czemu?! Na łeb upadłeś czy co?! Przecież ją kochałeś!
- No właśnie. Kochałem, a nie kocham. Sądzę nawet, że nawet jej nie kochałem tylko byłem z nią dla przyjemności.
- A może wróćmy do tematu Natalii, bo nadal nie wiem kto to jest.
- A! Natalia to moja dziewczyna. Dzięki niej zrozumiałem co czuję.
- No dobrze, ale czemu jej musisz powiedzieć o Ludmile?
- No bo to są przyjaciółki i w sumie dzięki Ludmile jestem z Natalią. Później Ci opowiem.
- Ok. A tak wracając do spotkań i tak dalej, to wiesz może czemu Leona nie było wczoraj w klubie?
- Szczerze powiedziawszy to nie wiem. Ale to było bardzo dziwne, bo jeszcze nigdy się nie zdarzyło by nie przyszedł.
- Prawda. Pewnie coś mu wypadło, albo stało się coś ważnego.
- Wiesz co, chyba do niego zadzwonię. A ty teraz zajmij się Ludmiłą. Jak chcesz to dam Ci wolne do kiedy chcesz.
- Dzięki Maxi. No to przyjdę jutro do ciebie. No oczywiście jeśli z Ludmiłą będzie dobrze. W każdym razie się zgadamy.
- No dobra. O! Nati idzie. Na razie.
- Pa - powiedział Federico i włożył telefon do kieszeni.
Spojrzał na zegarek."Ludmiła powinna się za niedługo obudzić. Pójdę po coś do picia." pomyślał chłopak i wyszedł do sklepiku szpitalnego.
- Poproszę butelkę wody mineralnej.
- Proszę bardzo. 1$.
- Dziękuję do widzenia - powiedział i wyszedł.
Stanął przed drzwiami prowadzącymi do pokoju, w którym leżała blondynka. Wziął jeszcze dwa oddechy i wszedł do środka.

~*~

Jak ona mogła?! Co, czyli ona może całować każdego po kolei i nie mieć z tego żadnych konsekwencji i teraz trzeba zrozumieć, że czuje coś do ciebie, ale i tak będzie z tamtym, bo co? Nie! On taki naiwny nie jest. Nie będzie jej wybaczał tylko z tego powodu, że ona ewentualnie coś do niego czuje. Nie! Poza tym to jeśli coś do niego czuje to mu tego nie powie tylko będzie wymyślać, że "Nie jesteś tylko przyjacielem tylko kimś więcej.". On ma dość. W ogóle po co się z nią spotkał? Mógł tylko przeprosić i pójść do klubu. Tam pewnie wyrwał by jakąś naiwną i zaciągnął do łóżka. Przynajmniej by się rozerwał, a nie użerał się z Violettą i jej narzeczonym. "Mam dość! Idę do klubu! Może chłopaki ze mną pójdą? Muszę im dziś postawić piwko, bo nie byłem z nimi wczoraj w klubie. A przez co? Przez tą całą Violettę! Nie muszę przestać o niej myśleć bo zaraz zwariuję!" pomyślał chłopak. Wyciągnął telefon z kieszeni i wykręcił numer do kolegi.
- Halo?
- Hej Maxi! Tu Leon.
- Siema. Właśnie miałem do ciebie dzwonić z zapytaniem dlaczego ciebie wczoraj nie było w klubie?
- Długa historia. Mam taki pomysł byśmy poszli ja, ty, Fede i Broduey do klubu i bym wam wszystko opowiedział?
- No ja nie mam nic przeciwko. Ale mam pytanie czy mogę pójść z Nati?
- Że z kim?
- Czy muszę wam wszystkim tłumaczyć kto to jest?
- No powiedz przynajmniej mi bo nie ogarniam o kogo chodzi. Siostra? Kuzynka? Nie wiem bratanica, siostrzenica, koleżanka, przyjaciółka, kochanka?
- To moja dziewczyna, a nie jakaś kochanka!
- A nie jesteś z Cami?
- Yyyy... Nie! Zerwałem z nią zaręczyny, bo jej nie kocham... Wiesz co, opowiem ci wszystko w klubie.
- Ok.
- A no to może przyjść czy nie?
- Myślałem, że to będzie bardziej męski wypad.
- No ok. To na którą?
- O 21.00 w tym co wczoraj.
- Ok.
- Zadzwonisz po Broduey'a? A ja zadzwonię po Fede.
- Zadzwonię, ale po niego nie masz co dzwonić, bo jest w szpitalu.
- Co?! Co się stało? Żyje? Jest cały?
- Tak jest cały. Nic mu nie jest.
- To po co tam jest? - zastanawiał się chłopak.
- Bo Ludmiła, tak jedna z naszej firmy miała wypadek i to przed podpisaniem kontraktu, a on miał z nią go podpisywać no i jakoś tak jest, że jest w szpitalu i raczej nie sądzę by w najbliższym czasie moglibyśmy go spotkać gdzie indziej niż w szpitalu.
- Ludmiła?!
- Tak. Znasz ją?
- No tak jakby. Opowiem w klubie, bo to część niezwykle długiej historii bez happy end'u.
- Aha... No nie ważne. Ok. To widzimy się w klubie. Ja dzwonię do Broduey'a. Na razie.
- Hej! - odpowiedział chłopak i udał się do swojego domu.
Szedł przed siebie. Nagle zauważył pewną dziewczynę na ławce. Przyglądał jej się. Nagle ujrzał, że to Violetta. Dziewczyna pomachała do niego, a on tylko odwrócił wzrok i szybkim krokiem poszedł dalej. Nagle zobaczył jak jakaś kobieta pieli w swoim ogródku. Odwróciła się w stronę Leona by przynieść konewkę. Przyglądał się jej twarzy. Popatrzył w jej oczy. Ujrzał Violettę. Poszedł dalej. Zobaczył Violettę wyglądającą przez okno. Ruszył dalej. Spostrzegł Violettę jadącą samochodem. Nie wiedział co ma zrobić. Wszędzie widział Violettę. W końcu dotarł do domu. Usiadł na kanapie. Nagle usłyszał, że ktoś jest w kuchni. Udał się w stronę hałasu. Spojrzał na ziemię, a tam masa wysypanych garnków. Nagle ktoś się po nie schylił.
- Przepraszam cię. Wiem, robię tylko zamieszanie w kuchni. To ty powinieneś nam zrobić kolację, a nie ja. Jest mi strasznie głupio.
- Aaaaleee... O co tu chodzi? - chłopak nie mógł zrozumieć kim jest ta osoba, ani co ona tu robi.
Nagle tajemniczy osobnik wstał i oczom Leona ukazała się Violetta.
- No bo ty wyszedłeś, a ja pomyślałam, że zrobię ci niespodziankę i zrobię kolację. Wiem nie powinnam. Przepraszam - powiedziała brunetka i już miała przytulić Verdasa, gdy nagle zniknęła.
Chłopak wytrzeszczył szeroko oczy ze zdziwienia, po czym podrapał się w głowę. Co się z nim dzieje? Wrócił do salonu i położył się na kanapie. Przez cały czas myśli tylko o niej. Nie może przestać. Czy mu naprawdę tak zależy? A może po prostu jest zauroczony? Może jak pójdzie z chłopakami do klubu to mu przejdzie? "Miejmy nadzieję, że za niedługo zapomnę i wszystko wróci do normy. Nie wytrzymam dłużej z Violettą w mojej głowie. Nawet gdybym bardzo chciał pewnie i tak się do mnie nie będzie chciała odezwać po tym co jej zrobiłem. Verdas ogarnij się człowieku! Przecież nic dla niej nie znaczysz. Idziesz teraz z chłopakami do klubu i będziesz się dobrze bawić." pomyślał Leon. Poleżał jeszcze chwilkę na kanapie po czym zaczął się zbierać do wyjścia.

~*~

Czemu? Czemu wszystko się tak potoczyło? Czy zawsze musi być źle? Czegokolwiek nie zrobisz to i tak będzie na odwrót. Nie może tak być! "Musisz to przezwyciężyć! Co z tego, że tak o mnie myśli. Mam go gdzieś! Nie potrzebuję go! Tylko niech do mnie później nie przychodzi!" pomyślała dziewczyna. Udała się prosto do swojej przyjaciółki. Nie chciała rozmawiać z Diego. Nagle zaczęła płakać. Nie wiedziała czemu. Zapukała do drzwi Franceski. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła za nimi Fran. Violetta szybko się do niej przytuliła.
- Viola, co się stało? Dlaczego płaczesz? Chodź usiądziemy - powiedziała Włoszka, po czym objęła swoją przyjaciółkę i zaprowadziła do kanapy. Szatynka usiadła na sofie, po czym przytuliła brunetkę do siebie. 
- Ciii... Już nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Opowiadaj co się stało.
- Bo... Bo... - Violetta nie mogła z siebie wyrzucić ani słowa.
- Już dobrze, dobrze. Marco, kochanie idź zrób nam herbaty.
- Ok - powiedział chłopak i udał się do kuchni.
- Opowiedz mi co się stało.
- Poszłam do Leona i... i... I powiedziałam co czuję. Myślałam, że to zrozumie. W końcu to mój przyjaciel, a on po prostu wstał i wykrzyczał mi prosto w twarz, że jednak myliłam się co do niego, a potem sobie poszedł. Fran co ja mam zrobić? Ja o nim tak łatwo nie zapomnę.
- Kochana, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Mam pomysł. Pójdziemy do klubu się troszeczkę zabawić. Zapomnisz o wszystkich problemach.
- Dobrze. Masz rację. Powinnam się ogarnąć i troszkę zaszaleć - powiedziała brunetka ocierając łzy.
- Proszę wasza herbata - powiedział Marco i postawił kubki ma stole.
- A! Violu zapomniałam ci powiedzieć. Ja i Marco jesteśmy razem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. I nawet ma mnie zaprosić na pierwszą randkę. Tylko jeszcze nie wiem kiedy - powiedziała szatynka patrząc z ukosa na chłopaka.
- No prawda, nie pochwaliłaś się.
- Dobrze skoro już wszyscy wszystko wiedzą to Viola chodź. Przygotujemy się na dyskotekę.
- A ja też mogę iść? - zapytał z nadzieją Marco.
- Nie kochanie. To jest babski wypad.
- Skoro babski to zadzwonię po Nati i Lu. Nie masz nic przeciwko?
- Nie. Lubię je. Są całkiem spoko.
- Ok. To poczekaj zaraz do was wrócę - powiedziała Violetta i udała się do kuchni.
Wyjęła z torebki telefon i wykręciła numer do Natali.
- Tak? 
- Cześć Nati.
- O cześć Violu. Co u ciebie?
- No nie za dobrze.
- Czemu? Co się stało?
- To długa historia. Z Fran wpadłyśmy na pomysł byśmy w czwórkę poszły do klubu i tam wszystko ci opowiem.
- W czwórkę? Czyli ja, ty, Fran i...
- I Lu oczywiście.
- To ty nie słyszałaś?
- Czego? Co się stało Ludmile?
- Jest w szpitalu. Miała tam przeszczep żołądka i ma strasznie zmiażdżone nogi. Federico ją wyciągnął z samochodu, bo miała wypadek. Więc niestety musimy iść we trójkę.
- Czyli się zgadzasz?
- Tak. Ja pójdę na pewno. A! Muszę się wam czymś pochwalić.
- No opowiadaj.
- Nie! Powiem dopiero w klubie.
- No wiesz ty co? Ale i tak cię uwielbiam. Słuchaj przyjedź gdzieś tak na 21.00 do Fran. Później idziemy razem.
- Ok. No to do zobaczenia.
- Pa pa. Buziaczki - powiedziała dziewczyna i włożyła telefon do kieszeni.
Violetta udała się do salonu. A tam zastała Fran i Marco w niezręcznej sytuacji.
- Yhym - odchrząknęła dziewczyna.
- Yyyyy... - wyjęczał Marco.
- Spokojnie. A bo ja z Diego tego nie robiłam. Nie przeszkadzajcie sobie. Tylko ja zabieram Fran, bo musimy się przygotować do wyjścia - powiedziała Violetta i pociągnęła  dziewczynę za sobą zostawiając Marco w zakłopotaniu.

~*~

Otworzyła powieki, a jej oczy przeszył niesamowity błysk świateł. Podrapała się po głowie, po czym usiadła na łóżku. Zastanawiała się gdzie jest i czemu tam jest. Widziała tylko biało-żółte ściany i dwa łóżka, które stały przy bocznych ścianach. Nagle przeszył ją straszliwy ból brzucha. Złapała się za niego i chciała się skulić na łóżku, ale z jakiegoś powodu nie mogła. Nie wiedziała co mogło się stać. Po chwili przeszedł, ale dziewczyna nadal czuła się nieswojo. Usiadła opierając się o ścinę za nią i postanowiła połączyć wątki. Leży prawdopodobnie w szpitalu, a ostatnie co pamięta przed obudzeniem się jest jazda samochodem i Federico. "Czy ja miałam wypadek?" zastanawiała się dziewczyna. Jeszcze raz rozejrzała się nierozbudzonymi oczami po pomieszczeniu, kiedy nagle otworzyły się drzwi do jej sali. Na początku nie rozpoznała twarzy, ale potem stawała się coraz bardziej wyraźna i ujrzała Federico. Gdy tylko ją zobaczył podbiegł do niej i przytulił ją tak mocno, że dziewczyna nie mogła oddychać przez jakiś czas.
- Ludmiła! Obudziłaś się! - krzyczał uradowany chłopak. - Jak to dobrze, że nic ci... - nie dokończył. Zawahał się chwilkę, po czym kontynuował. - Proszę, woda, dla ciebie - próbował zmienić temat. Ona wzięła butelkę z napojem do ręki, po czym postawiła na szafce.
- Co się stało? Dlaczego nie dokończyłeś?
- Nie, ważne. Znaczy się ważne, ale nie... - nie mógł ubrać tego w słowa.
- Coś złego się stało? - próbowała zgadywać Ludmiła. On tylko kiwnął twierdząco głową. - Czy coś mi się stało? - powiedziała dziewczyna, łapiąc chłopaka za rękę. Znów potakiwał. - A możesz mi powiedzieć co? - zadała ostatnie pytanie będąc blisko płaczu.
- Ludmiło, zanim cokolwiek powiem chcę byś wiedziała, że cię nie opuszczę i będę się starał, by wszystko wróciło do normy - powiedział nadal trzymając dłoń dziewczyny. Wziął głęboki wdech, po czym powiedział - Nie wiadomo czy będziesz mogła jeszcze chodzić o własnych nogach. Masz je bardzo zmiażdżone i niestety przez jakiś czas będziesz musiała jeździć na wózku, ale lekarze zrobią wszystko, by zwrócić ci pełną sprawność - wydusił z siebie.
Ludmiła nie mogła w to uwierzyć. Jej całe, życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Federico zwrócił na nią uwagę, lecz ona nie może chodzić. I co teraz zrobi? Jak będzie normalnie funkcjonować? Nie była wstanie nic zrobić, więc tylko się rozpłakała w poduszkę. Gdy Pasquarelli to zobaczył przytulił dziewczynę, a ona płakała gorzko w jego białą koszulę. 

~*~

HEJ!!!!! Dawno mnie nie było prawda. Ale za to mam długi rozdział (przynajmniej tak mi się zdaje :D ). Mam nadzieję, że Wam się podoba, i że mi wybaczycie.
Jednak jest coś co mnie zasmuca. Po pierwsze: Czemu nie komentujecie??? Chyba ustanowię limit komentarzy. To znaczy, że jeżeli pod rozdziałem będzie powiedzmy na to dziesięć komentarzy, to ja wstawię kolejny (oczywiście jeśli napiszę). I tak będzie.
JEŻELI POD KAŻDYM KOLEJNYM ORAZ TYM ROZDZIAŁEM BĘDZIE MINIMUM 10 KOMENTARZY TO JA WSTAWIĘ KOLEJNY POST LECZ JEŚLI ICH NIE BĘDZIE TO NIESTETY ROZDZIAŁU TEŻ NIE!!!
Druga sprawa to taka, że napisałam Wam QUIZ i myślałam, że więcej osób weźmie w nim udział. Niestety z 10 nagród rozdam tylko 4, więc ustanowiłam inne nominacje, a konkretnie 1 miejsce2 miejsce, 3 miejsce i wyróżnienie. A więc tak
1 MIEJSCE OTRZYMUJE
Zosienia:*

22 PUNKTY





2 MIEJSCE OTRZYMUJE
Rosalia Isabella Verdas

20 PUNKTÓW 




3 MIEJSCE OTRZYMUJE
Marika :3

20 PUNKTÓW




WYRÓŻNIENIE OTRZYMUJE
Ania Do

10 PUNKTÓW



Tak jak obiecałam to są wasze kolaże i dyplomy. Proszę Was dziewczyny, abyście napisały nazwy Waszych blogów w komentarzu. Dziękuję, że chciałyście wziąć w nim udział. A teraz poprawne odpowiedzi:

1. 3 lata
2. 17 lat
3. "Café en Francés"
4. Dział finansowy
5. Nowy York
6. 19 lat
7. Poznała go na studiach
8. Z Meksyku
9.
Wiesz co Diego nie będę dłużej prowadziła z tobą konwersacji, ponieważ nie stoisz w brodziku moich potrzeb intelektualnych, a to koliduje z moją wysublimowaną erudycją.
10. Camila Torres
11. 10:00

12. "Piotrusia"
13. Przestania spotykania się z Leonem
14. Na 18.00
15 Z Ludmiłą Ferro
16. Narzeczoną
17. Miał malutki diament
18. 8 lat
19. Mercedesa
20. Miała przeszczep żołądka i zmiażdżone nogi
EXTRA. 25 lat. Rodzice Franceski nie utrzymują z nią kontaktu od 8 lat, czyli od momentu gdy zaszła w ciążę (17 lat). 17 lat +8 lat = 25 lat


A teraz małe pytanko do wszystkich.
Czy chcecie jakiś konkurs??? A jak tak to jaki???
Jeżeli nie będziecie chcieli to nie, bo ja zrobiłam już dwa konkursy z czego na jeden dostałam 1 pracę na 5, a teraz 4 na 10, więc po prostu nie wiem czy chcecie. Proszę napiszcie. Będzie jeszcze ankieta na ten temat, więc za jakiś czas jeśli byście chcieli to, np. na Wigilię ogłoszę konkurs.
To się nagadałam. Dziękuję Wam jeszcze raz i do następnego posta :)
Kocham Was <3333333
Buziaczki :***********
Kama

czwartek, 14 sierpnia 2014

??? QUIZ ???

Mam dla Was QUIZ :). Pytania dotyczą moich rozdziałów.
Zasady są proste :). Dziesięć osób, które najszybciej napiszą wszystkie lub większość poprawnych odpowiedzi dostaną dyplom, kolaż i będę polecać ich bloga przez... Niech stracę przez miesiąc :D A osoba, która jako pierwsza wykona to zadanie otrzyma nagrodę specjalną czyli zdradzę jej pomysły na parę rozdziałów i może pomoże (jak to fajnie brzmi "może pomoże" :D śmieszne :D ) mi napisać kolejny rozdział :).
Tylko jedna uwaga:

ODPOWIEDZI WYSYŁAJCIE NA MOJEGO MEILA
kimi.misia@gmail.com

A oto i QUIZ :D


??? QUIZ ???


1. Ile lat Natalia pracuje w firmie Maxiego???
2. Kiedy Francesca zaszła w ciążę???
3. Jak nazywała się kawiarnia do, której zaprosił Leon Violettę???
4. Na jakim dziale pracowała Ludmiła???
5. Gdzie wyjechał były chłopak Francesci???
6. Kiedy Violetta i Francesca się poznały???
7. Gdzie Violetta poznała Diego???
8. Skąd pochodzi Marco???
9. Jakie zdanie Violetta powiedziała do Diego, kiedy ten chciał wiedzieć czemu ona jest zła, a ona nie chciała z nim rozmawiać???
10. Kto był wrogiem Natalii???
11. O której godzinie Maxi zaproponował spotkanie z Natalią????
12. W jaką grę przegrała w dzieciństwie Francesca z Marco???
13. Czego Violetta nie mogła obiecać Diego???
14. Na którą godzinę miał się spotkać Federico z Ludmiłą na podpisanie kontraktu???
15. Z kim Diego „kręcił” scenę do filmu???
16. Kim była Camilla dla Maxiego???
17. Jak wyglądał pierścionek zaręczynowy Camilli???
18. Od ilu lat rodzice Francesci nie utrzymywali z nią kontaktu???
19. Jaki samochód ma Ludmiła???
20. Co się stało z Ludmiłą podczas wypadku???


Wiem wiem trochę tego dużo, ale chcę byście troszkę poszukali i troszkę przypomnieli co się działo w poprzednich rozdziałach. Zawsze mogłam dać jeszcze trudniejsze pytania podczas, których musielibyście jeszcze więcej się naszukać i zastanowić. A teraz podam Wam rzeczy, które mogą się przydać w udzielaniu odpowiedzi :)

1. ... lat
2. Chodzi o wiek Francesci.
3. ,,..."
4. Dział marketingowy, dział reklamowy, ... (przykłady)
5. Miasto
6. Chodzi o wiek Francesci lub Violetty.
7. Praca, park, plaża... (przykłady)
8. Państwo.
9. Diego: Ale ja chcę wiedzieć czemu jesteś zła. Violetta:??? (całe zdanie)
10. Imię i nazwisko.
11. 11.00, 12.00, 13.00... (przykłady)
12. "Warcaby", "Chińczyk", "Pamięć" (w rozdziałach jest podana tylko jedna nazwa gry w cudzysłowiu i chodzi o tą nazwę) 
13. Mówienia prawdy, chodzenia do Francesci, braku sekretów (przykłady)
14. 11.00, 12.00, 13.00... (przykłady)
15. Imię i nazwisko.
16. Matką, siostrą, kuzynką (przykłady)
17. Był srebrny, był z szafirem, był złoty z rubinem (nie ma dokładnego opisu pierścionka, jednak jest napisany)
18. ... lat.
19. Marka samochodu.
20. Miała przeszczep nerki, złamaną rękę (przykłady)

Mam jeszcze dla Was EXTRA pytanie. To pytanie się liczy jako dwa punkty, ponieważ się trzeba nad nim namęczyć i poszukać w rozdziałach bardzo uważnie. Będę patrzeć najpierw na pytania powyżej, po czym sprawdzę to poniżej, a na końcu czas odpowiedzi.

EXTRA. Ile lat mają bohaterowie opowiadania???

EXTRA.Wszyscy bohaterowie mają tyle samo lat, a podany jest przykład tylko jednego z nich. Nie ma konkretnie podanego wieku, ale są podane jakieś sytuację z życia jednego z nich i to pytanie jest bardzo trudne i dla uważnych. Jeżeli ktoś chce można napisać życiową sytuację bohatera, którego wiek jest opisany.

Życzę powodzenia wszystkim :) I mam nadzieję, że wygra najlepszy. 

A teraz mam dla Was wszystkich wielkiego i soczystego buziaka 


wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział VI

DEDYKACJA dla Kasi Verdas. Wiesz, dziękuję Ci za wszystkie nasze rozmowy i za to, że po prostu jesteś przy mnie mimo odległości, która za niedługo będzie jeszcze większa :). Kocham Cię siostrzyczko <3333333333

~*~

Spojrzała mu prosto w oczy. On też to zrobił i natychmiast wpoił się w jej usta. Ona odwzajemniła gest chłopaka. Chciała by tak było już zawsze i wszędzie. By się już nie kłócili i to jeszcze z jej błędów. Przytuliła się do niego i razem udali się do ich domu. Przeszli przez próg i usiedli na kanapie. Nagle Violetta wstała i pokierowała się do ogrodu.
- Co się stało kochanie?
- Nic. Po prostu chcę wyjść na świeże powietrze.
- To pójdę z tobą.
- Nie. Mam ochotę chwilkę pobyć sama. Nie gniewaj się.
- Dobrze. Jakbyś czegoś ode mnie chciała to jestem w sypialni.
- Dobrze - powiedziała i wyszła na zewnątrz.
Usiadła na huśtawce i zaczęła o tym wszystkim myśleć. Zdradziła swojego narzeczonego, ale z kimś kogo darzyła uczuciem. Co teraz ma zrobić? Kocha Diego, ale czuje, że Leon też nie jest jej obojętny. Nie wie co myśleć. Co się stanie, jeżeli wybierze Leona? A co jeśli jednak wybierze Diego? Nie może przestać żyć bez swojego przyjaciela, a także bez swojego narzeczonego. A co jeśli Leon ją zostawi po tym co dzisiaj się stało. Co jak Leon sobie pomyśli, że jej na nim zależy tak jak na Diego? Zaczęła płakać myśląc co zrobiła całując się z przyjacielem. Nie dość, że prawie straciła narzeczonego to jeszcze dała nadzieję Leonowi, a najgorsze jest to, że coś do niego poczuła. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Czy zostawić Diego, czy okłamać Leona? Bardzo chciała ich obu, jednak miała mieszane uczucia. Wstała z huśtawki i weszła do salonu. Przeszła przez pomieszczenie i udała się do drzwi wyjściowych. Już miała przez nie przejść gdy nagle zatrzymał ją Diego.
- Gdzie idziesz?
- Idę się przejść.
- Płakałaś? - dopytywał się chłopak.
- Nie, znaczy tak, może.
- Dlaczego?
- Bo nadal czuję, że jesteś na mnie zły.
- Nie jestem zły. Może trochę smutny, że pomyślałaś, że cię zdradzam, ale poza tym jest OK.
- No to dobrze. Chyba.
- Może pójdę z tobą? - zaproponował Dominguez.
- Nie. Przepraszam, ale mam ochotę spotkać się z Fran.
- Dobrze.
- Będę wieczorkiem. Kocham cię.
- Też cię kocham - odpowiedział chłopak, a Violetta pocałowała go w policzek.
Wyszła z domu i udała się do Francesci. Przechodziła przez park i ujrzała kawiarnię, w której pocałowała się z Leonem. Nie mogła go wyrzucić z głowy. Lubiła go i to bardzo, ale musi to sobie przemyśleć. W końcu Diego był bez winy. On jej nie zdradził tylko kręcił scenę do filmu. Była już pod kawiarnią przyjaciółki, gdy nagle zadzwonił jej telefon. "Czemu musisz to być ty?" pomyślała i cicho westchnęła.
- Halo?
- Cześć! To ja Leon. Co się stało? Czemu uciekłaś?
- Bo... Bo ja...
- Bo ty co?
- Leon proszę, to nie rozmowa na telefon.
- To może spotkalibyśmy się w kawiarni.
- Tak, ale przyjdź pod tą ulicę, której adres ci wyśle SMS-em.
- Dobrze. To na którą mam być?
- Przyjdź na osiemnastą.
- Dobrze.
- Dziękuję, że możemy się spotkać, a nie rozmawiać o tym przez telefon. Naprawdę dziękuję - powiedziała i uśmiechnęła się sama do siebie.
- Nie ma za co dziękować. No to do zobaczenia.
- No to na razie.
Gdy skończyła z nim rozmawiać wysłała mu adres kawiarni Francesci i udała się do domu koleżanki. Zadzwoniła dzwonkiem i ku jej zdziwieniu otworzył jej wysoki szatyn. Nie widziała go wcześniej chociaż poznawała jego oczy. Tylko gdzie mogła go widzieć? Przecież Fran się z nikim nie spotykała, a jej rodzina nie utrzymywała z nią kontaktu od ośmiu lat. Postanowiła później się nad tym zastanowić.
- W czymś pomóc? - odezwał się chłopak.
- Jestem Violetta. Czy jest w środku Fran?
- Tak jest. Kochanie ktoś do Ciebie! - zaczął krzyczeć do Włoszki.
"Kochanie? O co chodzi? Dwa dni mnie nie było, a ta chłopaka znalazła?" pomyślała brunetka.
- Już idę! - odezwała się osoba z wnętrza domu. - Viola! To ty! Wejdź, proszę.
Wszyscy weszli do domu i usiedli na kanapie.
- Co cię tu sprowadza?
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale w cztery oczy.
- Dobrze. To ja pójdę na zakupy. Pa kochanie - powiedział chłopak i pocałował Francescę, po czym wyszedł z domu.
- Fran, wytłumacz mi. Kto to jest?
- To jest przecież mój mąż Marco. Nie znasz go?
- Nie, nie znam. Ale jak to się stało? Dwa dni cię nie widziałam, a ty już masz męża?
- Dwa dni? A to ja nie byłam w podróży poślubnej?
- Fran. Zrozum ty dwa dni temu nie miałaś męża!
- Co?! Zaraz zaraz. Już chyba sobie przypominam... Tak! Biegłam wczoraj przez park i wpadłam na Marco, kolegę z dawnych lat. Na początku go nie poznałam, ale jak mi pokazał, że ma mieć kawiarnie w tym miejscu gdzie jest moja od razu coś mi zaczęło świtać. Zapytałam go o znajomych rodziców, którzy mu powiedzieli o tej kawiarni i okazało się, że to moi rodzice. Zapytałam się potem czy mięli dzieci, a on powiedział, że Lucę, mojego brata i córkę, ale zapomniał jak się nazywam. I ja mu powiedziałam jak ona, czyli ja, ma na imię i tak mu powiedziałam, że go znam. Przytuliliśmy się, a mi się przypomniało jak on mówił, że mu rodzice nawciskali, że wyjechałam z moim byłym i... i... Obudziłam się w szpitalu. Marco był przy mnie i powiedział, że jest moim mężem. No, a dalej to wiesz jak się potoczyło. Doktor mówił, że z czasem sobie wszystko przypomnę.
- Ale co przypomnisz? - odezwała się w końcu brunetka.
- Bo ja częściowo straciłam pamięć. Nie pamiętałam ludzi i miejsc i zdarzeń. I właśnie w szpitalu Marco mi powiedział, że byliśmy w podróży poślubnej i mięliśmy wypadek i, że straciłam przytomność.
- Czekaj, czekaj - powiedziała Violetta patrząc się na zdjęcie małej Francesci bawiącej się z chłopcem o tych samych oczach jakie miał Marco. - Czy to on jest na tym zdjęciu?
- Tak. Często tu bywał jako mały chłopiec. Często się bawiliśmy razem. Ogrywał mnie w każdą grę - oburzyła się Włoszka, po czym wraz z przyjaciółką zaśmiały się.
- Zamierzasz mu o tym powiedzieć?
- O czym?
- No, że nie jest twoim mężem.
- Tak. Powiem mu to w taki sposób, że będzie bardzo zaskoczony. Jutro zadzwonię i powiem jak poszło.
- Ok.
- A właśnie! Chciałaś mi coś powiedzieć.
- Tak. Bo, chodzi o to, że... Hym... Poznałam takiego chłopaka, Leona, no i on właśnie... No...
- Błagam cię. Mówić po ludzku nie umiesz? Wysłów się!
- No dobra, już dobra. Poznałam Leona w parku. Przewrócił mnie.
- Co?! Jak on tak mógł?!
- No nie bulwersuj się tak. Przewrócił mnie, ale przeprosił i zaprosił mnie na kawę do kawiarni "Café en Francés".
- U la la - powiedziała z francuskim akcentem Francesca.
- No i przyuważyłam Diego całującego się z Ludmiłą.
- Zabiję go! Jak on mógł?!
- Fran, możesz mi co pięć sekund nie przerywać. Pozwól, że dokończę.
- Ok, ok.
- Załamana tym co widziałam rozpłakałam się i wygadałam Leonowi, po czym pobiegłam. Prawie wbiegłam na ruchliwą ulicę gdy on mnie złapał. Przytuliłam się do niego i poczułam jakby wszystko co złe zniknęło. Odprowadził mnie do domu i pocałował w policzek. Gdy weszłam do domu pokłóciłam się z Diego, ale nie powiedziałam mu dlaczego, bo obmyśliłam genialny plan. Dzisiaj wstałam szczęśliwa, bo znów spotkam się z Leonem i, że dowiem się całej prawdy. Udałam się do kawiarni gdzie się z nim umówiłam. I jak zaczęliśmy rozmawiać to Leon powiedział mi takie rzeczy jakie się mówi przy oświadczynach. No oczywiście Diego mi ich nie powiedział, ani nie były to słowa "Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną", bo to było by śmieszne, ale to było takie wzruszające, że... Ach... No i dałam ponieść się chwili i go pocałowałam. W sumie taki był mój plan, ale miał to zrobić na oczach Diego, a nie n początku spotkania. Po paru godzinach łażenia po parku napisałam do mojego aktora, że ma po mnie przyjechać. No i pocałowałam mojego nowego przyjaciela po raz drugi. I tak zaczęła się kłótnia z Diego i okazało się, że on tylko kręcił kolejną scenę do filmu. Byłam tak załamana, że pobiegłam do mojej kryjówki. Po półgodzinie przyszedł Diego i go przeprosiłam, a on mi wybaczył i poszliśmy do domu. Usiadłam w ogrodzie na huśtawce i dopiero tam zrozumiałam, że Leon nie jest dla mnie tylko przyjacielem. On nie jest mi obojętny. Ja coś do niego czuję. Ale teraz co z Diego? Kocham go i nie chcę stracić. Fran, ja nie wiem co mam myśleć. Okłamać Leona, że jest dla mnie tylko przyjacielem, czy zrezygnować z Diego? Fran, pomóż mi - powiedziała brunetka, po czym zaczęła płakać.
- Już dobrze Violu. Nie płacz - powiedziała Włoszka przytulając się do przyjaciółki. - Może na razie zobacz na kim bardziej ci zależy, a poza tym musisz się przekonać jaki na prawdę jest Leon i bliżej go poznać. Mówię ci będzie dobrze - powiedziała szatynka i uśmiechnęła się do Violetty.
- Masz rację. Jeszcze to przemyślę na spokojnie. A teraz muszę już iść. Umówiłam się z Leonem.
-  No dobrze. To powodzenia.
- Pa pa - powiedziała brunetka i wychodząc pomachała na pożegnanie przyjaciółce.
Francesca pożegnała Violettę i usiadła na kanapie. Marco ją okłamał. Był jej przyjacielem, a zrobił jej takie świństwo. Co prawda podobał jej się i marzyła o byciu jego dziewczyną, ale nie w taki sposób. Postanowiła zrobić niespodziankę swojemu "mężowi". Usiadła na kanapie i nagle usłyszała jak ktoś wchodzi do domu.
- Cześć kochanie! I jak już porozmawiałyście?
- Tak. Możesz tu przyjść do mnie na chwilkę.
- A co chcesz ode mnie? - był coraz bliżej dziewczyny.
- Mam coś dla ciebie.
- A co? - stykali się już nosami.
- Tak - powiedziała, po czym go pocałowała.
- Czy to to?
- Nie.
- A co?
- Zaprosisz mnie na pierwszą randkę? - zapytała nagle dziewczyna.
- Co? - powiedział chłopak, po czym odsunął się od Francesci.
- Co się tak dziwiłeś?
- Przecież jestem twoim mężem, a ty jesteś moją żoną.
- Przestań kłamać Marco! Ja wiem. Dwa dni temu cię tu nie było. Violetta mi wszystko powiedziała, a ja to potwierdziłam. Lekarz miał rację, że odzyskam pamięć.
- Czyli wszystko już wiesz? Myślałem, że inaczej się ze mną nie umówisz, a tym bardziej nie będziesz chciała być ze mną.
- Marco, nie musiałeś kłamać by się ze mną umówić. Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też, Fran - powiedział Marco, po czym zbliżył się do dziewczyny i pocałował namiętnie w usta.
Dziewczyna odwzajemniła jego gest. Po oderwaniu się przytuliła się do chłopaka. Położyli się razem na kanapie i dumali patrząc się w sufit. Nagle dziewczyna wstała i odwróciła się w stronę chłopaka. On spojrzał się na nią z uśmiechem, a ona pocałowała go w usta. Marco odwzajemnił jej gest, a ona wstała i poszła do kuchni. Zaczęła robić sobie herbatę. Nagle ktoś objął ją od tyłu w biodrach. Odwróciła się i pocałowała chłopaka w policzek.
- I co z tą randką?
- A! Randką... Jutro pójdziemy na prawdziwą randkę.
- Ok.

~*~

Powoli szła do kawiarni. Zastanawiała się, jak zareaguje Leon. Czy będzie zły? Czy może zrozumie to co ona czuje? A może okaże się kolejnym idiotą, który chce ją wykorzystać? Starała się myśleć pozytywnie, jednak bała się, że to może zmienić się w zawód, gdy on zareaguje inaczej. Doszła do kawiarni i usiadła na krześle. Zauważyła, że jej przyjaciółka zatrudniła nową pracownicę. Nagle owa kelnerka podeszła do niej i z uprzejmością się zapytała
- Jestem Lara, nowa kelnerka. Czy chciałaby coś pani zamówić?
- Poprosiłabym dwa razy cappuccino i dwie szarlotki z lodami. Tylko jedną proszę bez bitej śmietany.
- Coś jeszcze dla pani?
- Nie, dziękuję.
Lara odeszła w głąb kawiarni, a Violetta wciąż czekała na Leona. Zaczęła myśleć, że już nie przyjdzie. Wyjęła telefon z torebki i zastanawiała się czy nie napisać do niego SMS-a. Kelnerka przyniosła już zamówione kawy i ciasta. Brunetka powoli zaczęła widelcem skubać kawałki ciasta. Nagle poczuła na swoim policzku czyjeś wargi. Gdy wzięła do płuc powietrze poczuła nieziemski zapach perfum, które czuła dziś rano w kawiarni. Delikatnie podniosła głowę do góry by ujrzeć twarz Leona, ale zaraz ją schyliła. Chłopak usiadł na przeciwko dziewczyny i zastanawiał się przez chwilkę co ma zrobić. Czy powiedzieć co czuje? Czy może udawać, że nic się nie wydarzyło? Postanowił na początku zapytać się Violetty co się stało.
- Cześć! Jestem. Możemy już porozmawiać. Co się stało? Czemu uciekłaś?
- Bo... bo ja... - zaczęła jąkać się dziewczyna.
- Nie bój się. Jestem przy tobie i nie zamierzam cię opuścić - powiedział Leon, po czym zamknął w swoich dłoniach dłonie Violetty.
- Bo... bo ja zrozumiałam, że... że Diego jest niewinny i, że... że zdradziłam go z tobą. A ty... ty nie jesteś tylko przyjacielem. Jesteś... jesteś kimś więcej tylko... tylko nie wiem kim - wydusiła z siebie i schowała głowę.
Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Myślał, że sprawa przybierze inny obrót. Westchnął tylko i wstał od stołu. Nie chciał tego. Chciał by ona z nim była, a nie z tym Diego. Poza tym ta sprawa była podejrzana. Skoro kręcili film to gdzie były kamery? Zasunął krzesło i chciał udać się spokojnie do domu i przemyśleć sprawę.
- Leon! Nie! Proszę nie odchodź! Powiedziałeś, że nie zamierzasz mnie opuścić!
- Tak, powiedziałem! Bo dla mnie ten pocałunek coś znaczył! Jak widać nie dla ciebie!
- Nie mów tak! Znaczy i to bardzo wiele! Ale z Diego przeżyłam wiele chwil, dobrych i złych, a z tobą... Ciebie wczoraj pierwszy raz widziałam na oczy. Czuję, że nie jesteś mi obojętny, ale nie wiem czego się mogę po tobie spodziewać. Kocham Diego i nie zamierzam go opuszczać, bo poznałam jakiegoś pierwszego lepszego faceta na ulicy! Jesteś moim przyjacielem, przynajmniej tak mi się zdawało, i myślałam, że zrozumiesz!
- O! Jak widać znów się pomyliłaś! Wiesz co? Nie będę z tobą dłużej gadał! Cześć!
- Taki jesteś?! Myślałam, że jednak coś dla ciebie znaczę?! Jak tak to cześć! - krzyknęła i każdy poszedł w swoją stronę.

~*~

Po wyjściu z gabinetu udała się pędem do samochodu. Odpaliła swojego czarnego Mercedesa i ruszyła do domu. Weszła do swojej ogromnej garderoby i przeglądała wszystkie możliwe ciuchy i układała je w róże stylizacje. Nie mogła nic znaleźć. Nic jej się nie podobało. Nie mogła uwierzyć, że ma wszystko, ale ubrania, w którym by mogła pokazać się na podpisywanie kontraktu nie ma. Przekładała kolejne stroje, aż w końcu znalazła to czego tak potrzebowała. Ubrała się w strój i poszła do łazienki się pomalować i uczesać włosy. Gdy wyszła z łazienki spojrzała na zegarek. Była już siedemnasta, więc szybko wsiadła do samochodu i udała się pod wyznaczony adres przez Maxiego. Była już pod restauracją, kiedy zauważyła Federico. On też ją zauważył, ponieważ strasznie podobał mu się jej samochód. Przez cały czas miała wzrok skierowany na niego. Jechała dalej i nie zauważyła, że zjechała z pasa i jechała pod prąd. Nagle uderzył w nią inny samochód jadący z nad przeciwka. Uderzyła głową o kierownicę i straciła przytomność. Chłopak będący świadkiem wydarzenia podbiegł szybko do dziewczyny i wyciągnął ją z samochodu wraz z jej torbą. Zadzwonił szybko po karetkę, a ona była już po pięciu minutach. Federico wsiadł razem z ratownikami do karetki. Gdy przyjechali do szpitala lekarze zabrali Ludmiłę na salę operacyjną. Chłopak w tym czasie zadzwonił do ludzi, z którymi mięli podpisywać kontrakt.
- Dzień dobry. Z tej strony Federico Pasquarelli. Chciałbym państwa poinformować, że dzisiaj niestety nie możemy podpisać tych papierów. Czy moglibyśmy przełożyć to na przyszły tydzień? Mhm... Tak, tak. Dokładnie. Dobrze dobrze. Na tą samą godzinę. Dobrze. Dziękuję za zrozumienie i jeszcze raz przepraszam. Do usłyszenia.
Rozłączył się i włożył telefon do kieszeni. Usiadł na krześle w poczekalni. Bał się. Nie wiedział czemu, ale martwił się o dziewczynę, którą uratował w wypadku. Co jak coś będzie nie tak i ona nie będzie zdrowa albo stanie się najgorsze, umrze. Nie chciał tego. Przypomniał sobie, że ma jej torbę. Zaczął przeszukiwać jej rzeczy by znaleźć jakiś portfel lub dokumenty. Gdy odnalazł jej portmonetkę znalazł jej dowód osobisty. Wyczytał z niego, że była to Ludmiła Ferro. "Co?! Ludmiła Ferro?! Ona miała ze mną podpisywać kontrakt! O mój Boże! Mam nadzieję, że będzie cała." pomyślał chłopak i opał bezwładnie na krzesło. Postanowił oddać jej dane pielęgniarce, więc dał kobiecie jej rzeczy. Nie wiedział co jej dolega, ani czy z tego wyjdzie. Martwił się o nią, a to nie było podobne do niego. Nagle zauważył jak ktoś pcha wózek z Ludmiłą do jakiejś sali. Wstał szybko z krzesła i zdążył złapać lekarza.
- Panie doktorze, co z nią?
- A kim pan jest?
- Ja... Jestem Federico Pasquarelli, jej przyjaciel. Czy mógłby pan powiedzieć co jej jest?
- Dobrze. Pani Ludmiła musiała przejść operację, gdyż była w bardzo złym stanie. Musieliśmy przeszczepić jej żołądek. Wszystko jest w porządku, tylko jej nogi.
- Coś jest nie tak?
- Niestety, pani Ludmiła miała bardzo zmiażdżone nogi przez ten wypadek i nie jesteśmy pewni czy w przyszłości będzie mogła jeszcze chodzić.
Chłopak momentalnie złapał się za głowę. "Co?! Nie będzie mogła chodzić?! To nie możliwe. Czym ona zawiniła?" zastanawiał się Federico. Lekarz niespodziewanie złapał go za ramię i powiedział
- Proszę pana. Wszystko będzie dobrze. Niech pan się nie martwi. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pańska przyjaciółka wróciła o zdrowia.
- Dziękuję doktorze.
- Nie ma za co. Taka nasza praca - powiedział doktor i już chciał odchodzić, gdy zatrzymał go chłopak.
- Jeszcze jedno. Czy mógłbym ją teraz zobaczyć?
- Proszę bardzo. To jest sala 35. Tylko ona śpi, ponieważ daliśmy jej środki usypiające, więc powinna się obudzić za jakieś pięć godzin.
- Jeszcze raz panie doktorze dziękuję - powiedział chłopak i udał się do sali, w której leżała dziewczyna.

~*~

W końcu go napisałam :)
Przepraszam Was za pokłóconego Leosia i Violę, ale mam nadzieje, że to co napiszę dalej Wam się spodoba i zrozumiecie dlaczego ich pokłóciłam. :)
No to Fran już wie wszystko. Marco nie spodziewał się takiego obrotu akcji. :D  
Biedna Lu. Szkoda, że prawdopodobnie będzie jeździć na wózku. :( Ale Federico widać, że się o nią martwi i nie zostawi tego tak łatwo. :)

Muszę wam powiedzieć, że wyjeżdżam jutro na dwutygodniowy obóz i nie biorę ze sobą komputera. Jak mi się uda coś nabazgrać w komórce to zaraz jak wrócę to do was napiszę :) Będę daleko i długo jechała (sorry Hiszpania tak blisko nie jest, a ja jeszcze jadę przez Paryż :D ) (przepraszam, ale kocham się popisywać :D ), więc możliwe, że będę zmęczona, ale coś tam napiszę specjalnie dla Was.
17 KOMENTARZY NOWY ROZDIAŁ

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział V

DEDYKACJA dla mojej Kasi Verdas, która mnie wspiera i nie odpisuje na moje SMSy :D Kocham Cię miśku <33333333

~*~
Był to nie kto inny jak... Diego. Przytulił dziewczynę i pocałował w czubek głowy. Ona się do niego odwróciła i rzuciła swoje ręce na jego szyję.
- Przepraszam Cię. Nie chciałam by tak wyszło. To moja wina. Nadal chyba się nie przyzwyczaiłam do tego twojego aktorstwa. Jestem głupia. Nie zasługuję na ciebie. Ty nic nie zrobiłeś, a ja cię zdradziłam. Przepraszam. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale na prawdę mi przykro. Jeśli to jeszcze cokolwiek dla ciebie znaczy to powiem kocham cię.
- Nie jesteś głupia. Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza, i że cię kocham nawet gdybym próbował przestać nie potrafię. Wybaczam Ci, ale musimy sobie coś obiecać.
- Dla ciebie skarbie zrobię wszystko.
- Po pierwsze prawda i zawsze prawda, a pi drugie to chciałbym... Chciałbym... - chłopak nie chciał z siebie tego wyrzucić. Czuł, że może ją w jakiś sposób zranić.
- Bym się przestała spotykać z Leonem?
- Tak. Chcę mieć całkowitą pewność.
- Przykro mi Diego, ale tego ci nie mogę obiecać. To mój przyjaciel i jest dla mnie ważny w specyficzny sposób. Zrozum to. Mogę cię zapewnić, że do niczego nie dojdzie, a to był tylko mój plan, by sprawdzić jak ty się poczujesz, gdy całowałabym innego. Błagam zrozum to. Byłam wściekła i to było takie spontaniczne.
- Dobrze, ale wiedz, że nie chcę cię stracić.
- Na razie nie stracisz.
~*~

Obudziła się radosna. Jednak coś ją gryzło. Ona tego sobie nie wybaczy. Jak mogła zrobić takie świństwo? Przecierz to niewybaczalne. Kłamać i jeszcze to. Poza tym ona... Nie, to nie mozliwe, ale miała nadzieję, że to się nigdy nie wyda. Udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w służbowe ubranie. Wyszła z domu i szła przyśpieszonym krokiem. Myślała, że ktoś ją zauważy. Nie chciała tego. Miała nadzieję, że już go nigdy nie spotka. Weszła do firmy. Przywitała się z ochroniarzem i udała się do biura. Zasiadła na krześle i zaczęła przeglądać papiery. Myślała, że chociaż na chwilę o tym zapomni. Nagle zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz. "O nie! To on!" pomyślała i przerażona odebrała słuchawkę.
- Czego chcesz?! - zapytała wkurzona.
- Ja chciałem tylko powiedzieć, że spędziłem bardzo miło wczoraj czas z tobą.
- Przestań! Czy ty nie rozumiesz co my zrobiliśmy?! Przecierz ty ją zdradziłeś! I to w taki okrutny sposób!
- Nie bój się. To się nie wyda. Czy ty wiesz, że nas wczoraj widziała?
- Co?!
- Tak. Ale nawciskałem jej kit, że to była tylko kolejna scena do serialu. Nasza mała Viola niczego się nie spodziewa.
- Diego, jesteś bezlitosnym małym gnojkiem! Nienawidzę cię! Nie odzywaj się do mnie! Nie dzwoń i nie pisz! Mam cię dość!
- Dobrze. Ale mam nadzieję, że znów spędzę z tobą kolejną upojną noc.
- Grrr... - warknęła i odłożyła telefon.
Oparła się łokciami o biurko i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma robić. Przecież ona spała z narzeczonym swojej przyjaciółki. A do tego ma być druhną. Nie wierzyła co się stało. Była zapatrzona w jego buźkę i tylko to ją do tego zmusiło. Nagle do jej biura weszła Natalia.
- Ej! Mała, co się stało?
- Nie ważne. Dam sobie radę. A ty co?
- Co co?
- No taka szczęśliwa.
- Bo... - nie wiedziała czy ma powiedzieć czy też utrzymać to w tajemnicy. - Bo...
- Bo co?! - zdenerwowała się blondynka.
- Powiem ci, ale to masz pozostawić dla siebie.
- No dobra dobra.
- Wczoraj spotkałam się z Maxim i...
- I co?!
- Nie krzycz! I się z nim... Całowałam  - ostatnie słowo wypowiedziała prawie niesłyszalnie, że Ludmiła przeczytała to niemalże z jej ruchu warg.
- Aaaa!!! Tak się cieszę!
- Ludmi, spokojnie. I tak pewnie nic to nie znaczyło. Pewnie nic dla niego nie znaczę.
- Oj nie mów tak. A co jeśli teraz zrobi dla ciebie coś tak szalonego, że nie możesz sobie tego nawet wyobrazić? Może on na prawdę tego chciał?
Tak się stało, że akurat przechodził obok Maxi i usłyszał o czym rozmawiają jego pracownice. Postanowił wykorzystać tą sytuację i wszedł do biura w czasie ich rozmowy.
- Witam cię Ludmiło. O! Natalia. Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- No tak. To ja może nie będę przeszkadzała i już pójdę - powiedziała zawstydzona szatynka.
- Nie! - wykrzyknął chłopak, na co obydwie dziewczyny zrobiły duże oczy. - To znaczy też mam do ciebie sprawę - wybronił się Maxi. - Ludmiło, pojedziesz dzisiaj do restauracji pod tym adresem na osiemnastą. Jedna z firm chce podpisać z nami kontrakt.
- Dobrze. Ale czemu ja? Przecież tym zajmuje się Federico.
- On też tam będzie. To jest akurat w sprawie finansów, a to twoja działka, więc jak coś się nie będzie zgadzać to nie podpiszecie.
- Ok. To ja może pojadę wszystko przygotować.
- Dobrze. Nasz wolne do końca tego dnia - powiedział chłopak, a blondynka wzięła swoją torebkę i wyszła z gabinetu.
Maxi podszedł do drzwi i zamknął je od środka. Natalia siedziała zdezorientowana na sofie znajdującej się w biurze koleżanki. Chłopak usiadł obok dziewczyny i dotknął jej policzka dłonią. Ona się w nią wtuliła, po czym spojrzała się na niego swoimi czekoladowymi oczami. On co raz bardziej się zbliżał. Po chwili ściągnął jej okulary. Ona spojrzała się na ziemię, a on podniósł jej podbródek i musnął ją swoimi ustami. Ona odwzajemniła, gest chłopaka i położyła swoje ręce na jego szyi. Całowali się przez dłuższy czas, kiedy nagle ona się od niego oderwała. Spojrzała się w ziemię i zaczęła płakać. On to zauważył i ją przytulił. Ona dalej roniła łzy i nie wiedziała co ma zrobić. Maxi wyszeptał jej do ucha
- Kochanie, co się stało?
Nie wiedziała co o tym myśleć. Przecież teraz do niej mówi "kochanie", a potem od niej odejdzie. Może ona jest tylko do zabawy, a potem zostanie sama. W końcu postanowiła mu zaufać i powiedzieć co czuje.
- Bo... Bo... - nie mogła wydusić z siebie słowa.
- Ćśśśś... Nie płacz. Wszystko jest już dobrze. Jestem przy tobie.
- I właśnie w tym jest problem, bo teraz jesteś, a potem wrócisz do Camili. Nie rozumiesz, że od czasu gdy mnie tu zatrudniłeś jako zwykłą kelnerkę czy inną sprzedawczynię w kawiarence to nie mogę przestać o tobie myśleć. Zakochałam się w tobie Maxi. A teraz ty mnie wykorzystujesz. Nie będzie nas. Nawet nas nie było, bo ty przecierz nic do mnie nie czujesz. Pracuję tu od trzech lat, a ty na mnie zwróciłeś uwagę dopiero wczoraj. Wcześniej nie wiedziałeś o moim istnieniu, a dziś mówisz do mnie kochanie. Nie wiem co mam myśleć. Czy chcesz się mną zabawić, czy mnie kochasz? Bo jeśli nic do mnie nie czujesz to mi to powiedz, bo gdyby tak było to proszę skończ z tym, bo nie przeżyję tego. Jednak jeśli mnie kochasz, to mi to pokaż. Chcę wiedzieć, że zależy ci ma mnie, bo inaczej to nie ma sensu. Nie chcę byś mnie zranił.
- Nati, ale ja cię naprawdę kocham. Wiem nie widziałem cię przez trzy lata i wiesz, bardzo tego żałuję. Po wczorajszym spotkaniu myślałem tylko o tobie i wiesz co? - chłopak chwilkę się zastanawiał, po czym powiedział - Możesz tu poczekać chwileczkę? To zajmie mi max godzinę. Proszę cię.
- Dobrze, tylko nie chcę tego żałować.
Maxi złapał ją za ręce, po czym je ucałował.
- Dziękuję. Obiecuję nie pożałujesz - i wyszedł pędem z gabinetu.
Dziewczyna zmęczona całą tą akcją ułożyła się wygodnie na sofie, po czyn zasnęła słodkim snem.
Obudziły ją głośne krzyki pochodzące z korytarza.
- Jak tak możesz?! Myślałam, że mnie kochasz?!
- Bo cię kochałem, ale poznałem kogoś innego. Nie zrozum tego źle, ale inna dziewczyna zasluguje na ten pierścionek.
- Dobrze! Niech ta idiotka, żeby nie powiedzieć gorzej, sobie go weźmie! I tak pewnie później znajdziesz sobie inną! I nie wracaj do mnie, jeśli okaże się zła w łóżku! - wykrzyczała kobieta na korytarzu, po czym rzuciła jakimś przedmiotem o drzwi, za którymi znajdowała się szatynka.
Chłopak podniósł to i wszedł do gabinetu. Gdy zobaczył Natalię od razu się uśmiechnął. Usiadł obok niej i się zaśmiał.
- Co cię tak śmieszy?
- Powiedz mi prawdę. Wszystko przed chwilką słyszałaś?
- Prawdę mówiąc to krzyki Cami mnie obudziły - powiedziała ze śmiechem. - Na serio zerwałeś z nią zaręczyny?
- Tak. Na serio.
- Dlaczego?
- Zrozum ja je nie kocham. Kocham inną osobę.
- No słucham. Kto to taki?
- Natalio, kocham cię - powiedział chłopak, po czym uklęknął - i chcę byś została moją dziewczyną.
- Tak! - wykrzyczała dziewczyna i rzuciła się na chłopaka, a ten założył jej na palec pierścionek z malutkim diamentem.

~*~

Cześć!!! Dawno mnie nie było, prawda. :D Ale jestem i to z nowym rozdziałem. :D 
Mam nadzieję, że Wam wszystkim się podoba. :)
Diego zdradził Violę, Ludmiła ma wyrzuty sumienia, mamy naszą Naxi :)
A tym co narzekają powiem, że w kolejnym będzie trochę więcej naszej Violi i Ludmi oraz troszeczkę naszej "Marcescki" jeżeli można ich tak nazwać (wiadomo, Fran zanik pamięci, mąż Marco...). :D 
No dobra. :) 
Oczekuję od was 13 komentarzy. :) Mam nadzieję, że niektóre osoby nie pomyślą, że gwiazdorzę (znowu :D )
OK to ja kończę. :) 
Pa i do następnego posta :)
Kocham Was <3333333
Buziaczki :*********** 

13 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Nowy Rozdział

Ciągle się mnie pytacie "Kiedy next?", to ja wam mówię:
Jutro pojawi się nowy rozdział :)
Co prawda jestem na wakacjach w górach, ale już trudno :D
Teraz w tym miesiącu będą rzadziej, ale w sierpniu powinnam się rozkręcić :D
Dziękuję za komentarze, za obserwatorów i ponad trzy tysiące wyświetleń :)
Jesteście wspaniali :D
Kocham Was <3333333333
Buziaczki :**********
Kama

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział IV

DEDYKACJA dla Kasi Verdas, która przeżywa teraz ciężkie chwile. Kocham Cię siostrzyczko i zobaczysz, będzie dobrze :) <3333333333333


~*~


Chcieli tego oboje. Dzieliło ich już parę centymetrów. Nagle chłopak zamknął tą odległość w namiętnym pocałunku. Dziewczyna poczuła się jakby leciała na chmurce, jak Alladyn na czarodziejskim dywanie, a wiatr delikatnie muskał jej twarz. Wydawało jej się jakby cały świat stanął w miejscu. Liczyła się tylko ona, ta chwila i oczywiście Leòn. Teraz już wiedziała. Ona go kocha. Ale nie może z nim być. Przecież ona ma Diego, który możliwe, że ją zdradził. Ale ona też go kocha i jeżeli się wytłumaczy wybaczy mu. Nagle poczuła, że ciepłe usta chłopaka się odrywają. Była tym wielce zawiedziona, gdyż podobało jej się to, bardzo podobało. Leòn czuł, że chce jej, i to bardzo. Miał nadzieję, że jeszcze raz poczuje jej słodkie usta, zobaczy jej prześliczne oczy i szczery uśmiech skierowany do niego, dotknie jej pachnących, miękkich włosów i poczuje spokojne bicie serca podczas czułego uścisku. Kochał ją, jednak czuł w głębi duszy, że zrobił źle, że ją pocałował. Przecież ona ma narzeczonego i to Diego jest jej wybrankiem, a nie on. Postanowił, że najrozsądniejsze co może zrobić to przeprosić.
- Viola, słuchaj bo ja...
- Leòn, nic się nie stało - powiedziała wysyłając chłopakowi promienny uśmiech.
- Jak nic się nie stało?! Przecież ty masz narzeczonego! A poza tym myślałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Jesteśmy. I dlatego ci wybaczam. Tak mam narzeczonego, ale tak mówiąc w tajemnicy - starała się mówić szeptem - to całujesz lepiej iż on - powiedziała dziewczyna z uśmiechem, a chłopak się zaczerwienił jak burak.
- Czyli o wszystkim zapominamy i jest dobrze?
- Jest ok, ale ja nigdy tego nie zapomnę - odpowiedziała na pytanie chłopaka, po czym posłała mu zalotny uśmiech, który on odwzajemnił.
Violetta nagle wstała i wzięła torebkę do swojej rączki. ''Chłopak zdezorientowany wstał i złapał dziewczynę za rękę.
- Viola, czemu idziesz? Obraziłaś się na mnie?
- Nie Leon, ale mam ochotę się przejść. Idziesz ze mną czy mam iść sama?
- Samej cię nie puszczę. Jeszcze mi uciekniesz i wtedy dopiero będzie. Nie dość, że twój narzeczony mnie zabije, że cię pocałowałem to jeszcze, że cię zgubiłem. Podwójne morderstwo jednej osoby... Ciekawe ile się za to siedzi w pacę? - powiedział chłopak, po czym razem z dziewczyną się zaśmiali.
- Ok. To wojsko idziemy do parku.
- Tak jest generale - powiedział chłopak jednocześnie salutując dziewczynie.
I znów się śmiali. Złapali się za ręce i poszli w stronę zielonego parku pełnego drzew i kolorowych kwiatów różnego rodzaju. Pokierowali się w stronę ławki stojącej nad jeziorkiem. Usiedli na niej, a Violetta dyskretnie wysłała SMSa ze swojego telefonu.  Spojrzała się na Leona. On oglądał wszystko dokoła nich. Nagle ich spojrzenia się spotkały. Znów się zbliżali do siebie. Chłopak odgarnął jej włosy za ucho. Ona się uśmiechnęła i złączyła ich usta w namiętnym, ale zarazem delikatnym pocałunku. Nagle ktoś do nich podszedł i ich rozdzielił. Był to nie kto inny tylko Diego.
- Co ty wyprawiasz?! Czemu się z nim całujesz?
- O przepraszam! Czyli to ja mam się teraz tłumaczyć?!
- Tak! Nie rozumiem czemu mnie zdradziłaś?!
- Ja cię zdradziłam?! A kto wczoraj się całował z Ludmiłą?! Sorry nie ja! Nie jestem lesbijką!
- No to ja może dyskretnie się usunę z tego miejsca... - powiedział speszony Leon.
- Nie! Ty też to widziałeś! Prawda! Widziałeś blondynkę wraz z tym tu oto panem!
- Taaak, widziaaałem.
- Tak, ale my kręciliśmy wczoraj kolejną część serialu! Przecież wiesz, że jestem aktorem!
- Tak, wiem! A powiedz mi, gdzie były kamery?!
- Jeżeli siedziałaś po drugiej stronie ulicy i to jeszcze za rogiem to jak miałaś to widzieć?!
- Wiesz co?! Ach zresztą... - powiedziała, a raczej wykrzyczała Violetta jednocześnie płacząc.
Nagle odepchnęła od siebie chłopaków i zaczęła biec przed siebie. Miała dwa wyjścia. Albo pobiec do Francesci, albo pobiec do jej ,,tajnej" kryjówki. Nie chciała by przyjaciółka widziała ją w takim stanie. W końcu to ona ją zawsze pocieszała. Ona ma większe problemy niż Violetta. Dobiegła do znanego jej miejsca. Usiadła na kamieniu i zaczęła płakać żywnymi łzami. Po co wymyśliła ten plan? Zdradziła Diego! Ale czuła, że Leon też nie jest dla niej obojętny. Gdy go pocałowała po raz pierwszy poczuła się tak jak mała dziewczynka, której marzenie o byciu księżniczką spełniło się. Ale z Diego jest już razem od ponad dwóch lat. Kocha go i chce być z nim. Ale jeszcze jest Leon... ,,Co ja mam do cholery zrobić?!" krzyczała w myślach brunetka. Płakała i bila się ze swoimi myślami. Diego jej nie zdradził. Wraz z Ludmiłą kręcili kolejny odcinek jej ulubionego serialu. Nie może sobie wybaczyć, że zdradziła go i fizycznie, przez pocałunek, i psychicznie, przez myślenie o Leonie nie jak o przyjacielu, a miłości swojego życia. Nagle poczuła czyjąś obecność. Jak ktoś delikatnie przytula ją do siebie. Spojrzała na twarz tej osoby. Mógł być nim tylko...

~*~


taki krótki nie uważacie? I chyba troszkę dużo się działo jak na jeden rozdział, ale mam plan, który zna parę osób :). Nie znają szczegółów, ale tak ogólnie go znają. Dziewczyny tylko cicho sza! :D
Kim jest ten ktoś? Ja wiem! Ja wiem! Ale nie powiem :P Musicie poczekać :)
Ok. Ja przestaję gadać i kolejny rozdział się pojawi jak pod tym postem będzie dziesięć komentarzy. Mam nadzieję, że dacie radę. Naprawdę taki komentarz nie wiele zajmuje czasu, ale może uszczęśliwić człowieka, bo docenia się go w tedy i on wie, ze zrobił coś dobrze :) Możecie nawet z anonimów. Tylko dziesięć. To chyba nie jest dużo :)

Dobra koniec :D Kocham was  i do następnego posta :)


10 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ 

piątek, 30 maja 2014

Rozdział III

DEDYKACJA dla każdego kto to przeczytał. Kocham was i dziękuję. Proszę was o komentarze i im więcej komentarzy tym szybciej rozdział :)

~*~

Dziewczyna szła w wzdłuż ulicy myśląc jak będzie wyglądać spotkanie. Może będzie jak wczoraj, że usiądą sobie przy stole i będą rozmawiać to o tym to o tamtym. A może, nie przyjdzie i będzie musiała wrócić do domu. Albo może wyzna jej miłość. Nie. Przecież są tylko przyjaciółmi. Violetta wiedziała, że coś do niego czuje. Coś o wiele silniejszego od zwykłej przyjaźni. Ale czy to jest miłość? ,,Violetta uspokój się! O czym ty kobieto myślisz?! Czy zapomniałaś, że masz kochającego narzeczonego?! Inną sprawą jest... Ale już nie myśl o tym!" pomyślała. Gdy w końcu doszła do kawiarni i ujrzała siedzącego na krześle chłopaka. Po cichu podeszła do bruneta i zasłoniła mu oczy dłońmi.

- Zgadnij, kim jestem?
- Czy ty może jesteś przepiękną brązowooką brunetką, którą wczoraj spotkałem idąc na spotkanie z moimi kolegami? A! I nazywasz się Violetta Castillo - dziewczyna zarumieniła się słysząc komplementy ze strony chłopaka.
- Skąd wiedziałeś? - powiedziała, po czym pocałowała chłopaka w policzek.
- Viola ja Cię nigdy nie zapomnę. A tym bardziej nie pomylę z żadną inną osobą na tym całym świecie.
- Ale Leon...
- Nic nie mów. Chcę byś wiedziała, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Prawie jak nikt inny. I chciałbym zostać twoim przyjacielem - to słowo bardzo dużo go kosztowało. Wolałby wstawić inne, ale nie stety nie mógł. - do końca moich dni. To może nie są jakieś super ekstra wyznania, ale czuję między nami silną więź. Nie chcę tego zepsuć. Chcę być w twoim sercu i mieć cię w moim już na zawsze. Powiem tylko, że cię kocham.
Violetta już wycierała oczy chusteczką. Bardzo wzruszyły ją słowa chłopaka. Myślała dokładnie to samo, co on, ale bała się jego reakcji ta takie słowa, które można powiedzieć dziewczynie przy oświadczynach. Co prawda ich w tedy nie usłyszała, ale usłyszała je teraz. I właśnie w tej chwili były one ważniejsze, niż jakie inne słowo wypowiedziane z ust Diego. Chciała teraz już tylko jednego. Chciała być już tylko przy Leonie, przy swoim przyjacielu. Ale co to jest za uczucie? Co za uczucie pragnie być coraz bliżej chłopaka? Co to za uczucie, przez które można by było zrobić dla tej drugiej osoby wszystko? Czy to możliwe by się w nim zakochała? Ale to nie możliwe! Ona ma narzeczonego! Za niedługo będzie jego żoną! Czy ta, mimo iż krótka przyjaźń wymknęła się z pod kontroli? Może tak? A może tak po prostu ma się czuć? Nie wiedziała już nic. Coraz bardziej przybliżali się do siebie skracając odległość, która ich dzieliła. ,,To już ta chwila ten moment. Violetta teraz albo nigdy!".

~*~

Szatynka siedziała już w pustej kawiarni. Właśnie wybiła dziesiąta. Czekała już od ponad dwudziestu minut odliczając każdą sekundę, tak jakby od tego czasu zależało całe jej życie. W swojej głowie słyszała już tylko tykanie zegara ,,Tik tak! Tik tak!". Kolejna sekunda i jeszcze dwie. Może ona go nie puściła, albo ma ważne spotkanie, albo może po prostu zapomniał. Czas coraz bardziej się dłużył. Coraz wolniej płynęła sekunda za sekundą. Nagle drzwi do kawiarni się otworzyły i stanął w nich Maxi. Podszedł do dziewczyny i usiadł na przeciwko niej. Szatynka się zarumieniła i schyliła głowę. Czuła, że on pamięta, że nie jest jak inni, że będzie mogła mu zaufać. Maxi przyglądał jej się bardzo uważnie. Widział czarne kręcące się włosy, twarz, która była bez makijażu, duże okulary, a pod nimi brązowe oczy, dla, których mógłby zabić. Mimo nie atrakcyjnego wyglądu on w niej coś widział, czego nie zobaczył wcześniej nikt inny. Chłopak ręka odgarnął włosy, które spadały jej na twarz. Natalia jeszcze bardziej się zawstydziła, ale postanowiła spojrzeć mu prosto w oczy. Przez chwilę tak siedzieli wpatrzeni w siebie. Coraz bardziej się do siebie zbliżali. Już prawie. Za niedługo. Ale mimo tego, że go kochała nie mogła tego zrobić. Odsunęła się lekko od niego. On popatrzył się na nią pytająco.
- Nie możemy. Masz przecież narzeczoną.
- Ale co z tego. Podobasz mi się.
- Ja się tobie podobam?
Dziewczyna wstała z krzesła i zaczęła się powoli cofać, a on za nią
- Tak. Jest w tobie coś, czego nie widziałem u żadnej innej.
- Ale to nie zmienia faktu, że masz żonę.
- Ale skąd ona ma się o tym dowiedzieć?
Dziewczyna właśnie otwierała drzwi do schowka. Chciała się tam ukryć jednak on był szybszy i zdążył złapać za klamkę. Weszli do środka. Dotknął jej policzka i podniósł jej podbródek. Pocałował ją. Chciał tego tak bardzo jak ona. Całowali się przez dobre dziesięć minut. Pokochał ją jak ona go kochała. Postanowił, więc zakończyć swój związek z Cami i być z Natalią. On do niej nie pasuje. Różnią się pod każdym względem. Nie wie nawet, czemu z nią jest. Ale teraz czuje, że on jej nie kocha. On Kocha Nati. Chce z nią być. Chce ją mieć dla siebie na zawsze. Ma nadzieję, że ona też do niego coś czuje.

~*~

- Już może pani wyjść ze szpitala.
- Bardzo dziękuję panie doktorze.
- Proszę na siebie szczególnie uważać. Nie chcemy by pani zemdlała po raz drugi. Wie pani, że częściowo straciła pani pamięć. Jest prawdopodobne, że jakaś osoba lub zdarzenie ją pani zwróci. Miejmy nadzieję, że nastąpi to szybko.
- Doktorze, dziękuję za pomoc.
- Nie ma, za co taka jest moja praca. A teraz niech się zgłosi pani do pielęgniarki, a ona da pani wypis. I to będzie koniec formalności.
- Jeszcze raz panu dziękuję. A jeszcze jedno. Czy mógłby nam pan oddać nasze obrączki?
,,O nie! Tylko nie obrączki!" pomyślał chłopak. Teraz był pewny, że wszystko wyjdzie na jaw. Okłamał ją i teraz niestety musi to kontynuować. Zastanawiał się, dlaczego ona jest taka ciekawska. Wolałby, gdyby czasami zapominała o paru rzeczach. Na przykład gdy byli mali grali w gry planszowe i za każdym razem, gdy do nich przyjeżdżał to ona z fochem przychodziła do niego, bo pamiętała jak dwa miesiące wcześniej przegrała z nim w ,,Piotrusia”.
- Ale my nie zabieraliśmy państwu żadnych obrączek.
Francesca krzywo popatrzyła się na chłopaka, a on z automatu odpowiedział na jej spojrzenie.
- Kochanie moglibyśmy to wytłumaczyć później.
- Dobrze. Skoro tak bardzo chcesz - powiedziała z pretensją.
Udali się w stronę wyjścia. Dziewczyna pamiętała gdzie mieszka, i że ma kawiarnie, ale pamiętała jedno osobowe łóżko. Gdzie w takim razie spał jej mąż? Stanęli pod kawiarnią dziewczyny. Zabolała ją głowa. Jęknęła. Marco od razu zareagował. Wziął ją pod ranię i posadził na krześle przed budynkiem. Przypomniała sobie coś. Była sama. Jej rodzice ją opuścili. Była w ciąży. Poroniła. Nie miała nic. Tylko kawiarnie. Violettę jej przyjaciółkę. I jej narzeczonego. Spotkanie z Marco po latach. Ale kiedy to zdarzenie miało miejsce? Rok temu? Pół roku? Dwa lata? Miesiąc? Nie znała dnia i godziny. Ale to nie mogło być w najbliższym czasie, bo on był jej mężem i wracali z podróży poślubnej. Postanowiła już dłużej o tym nie myśleć i udała się razem z chłopakiem do domu.

~*~

Mam nadzieję, że rozdzialik się podoba. Powiem nieskromnie, że jak dla mnie to wyszedł genialnie. Jestem wam bardzo wszystkim wdzięczna i mam nadzieję, że będzie was więcej i więcej :)

Ps. Iggy mam nadzieję, że to czytasz. Jutro mi opowiesz gdzie latałeś bo nie mogłam Cię znaleźć! Kocham Cię braciszku. A tego dekla to jutro zabiję :D Do jutra :)