wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział VI

DEDYKACJA dla Kasi Verdas. Wiesz, dziękuję Ci za wszystkie nasze rozmowy i za to, że po prostu jesteś przy mnie mimo odległości, która za niedługo będzie jeszcze większa :). Kocham Cię siostrzyczko <3333333333

~*~

Spojrzała mu prosto w oczy. On też to zrobił i natychmiast wpoił się w jej usta. Ona odwzajemniła gest chłopaka. Chciała by tak było już zawsze i wszędzie. By się już nie kłócili i to jeszcze z jej błędów. Przytuliła się do niego i razem udali się do ich domu. Przeszli przez próg i usiedli na kanapie. Nagle Violetta wstała i pokierowała się do ogrodu.
- Co się stało kochanie?
- Nic. Po prostu chcę wyjść na świeże powietrze.
- To pójdę z tobą.
- Nie. Mam ochotę chwilkę pobyć sama. Nie gniewaj się.
- Dobrze. Jakbyś czegoś ode mnie chciała to jestem w sypialni.
- Dobrze - powiedziała i wyszła na zewnątrz.
Usiadła na huśtawce i zaczęła o tym wszystkim myśleć. Zdradziła swojego narzeczonego, ale z kimś kogo darzyła uczuciem. Co teraz ma zrobić? Kocha Diego, ale czuje, że Leon też nie jest jej obojętny. Nie wie co myśleć. Co się stanie, jeżeli wybierze Leona? A co jeśli jednak wybierze Diego? Nie może przestać żyć bez swojego przyjaciela, a także bez swojego narzeczonego. A co jeśli Leon ją zostawi po tym co dzisiaj się stało. Co jak Leon sobie pomyśli, że jej na nim zależy tak jak na Diego? Zaczęła płakać myśląc co zrobiła całując się z przyjacielem. Nie dość, że prawie straciła narzeczonego to jeszcze dała nadzieję Leonowi, a najgorsze jest to, że coś do niego poczuła. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Czy zostawić Diego, czy okłamać Leona? Bardzo chciała ich obu, jednak miała mieszane uczucia. Wstała z huśtawki i weszła do salonu. Przeszła przez pomieszczenie i udała się do drzwi wyjściowych. Już miała przez nie przejść gdy nagle zatrzymał ją Diego.
- Gdzie idziesz?
- Idę się przejść.
- Płakałaś? - dopytywał się chłopak.
- Nie, znaczy tak, może.
- Dlaczego?
- Bo nadal czuję, że jesteś na mnie zły.
- Nie jestem zły. Może trochę smutny, że pomyślałaś, że cię zdradzam, ale poza tym jest OK.
- No to dobrze. Chyba.
- Może pójdę z tobą? - zaproponował Dominguez.
- Nie. Przepraszam, ale mam ochotę spotkać się z Fran.
- Dobrze.
- Będę wieczorkiem. Kocham cię.
- Też cię kocham - odpowiedział chłopak, a Violetta pocałowała go w policzek.
Wyszła z domu i udała się do Francesci. Przechodziła przez park i ujrzała kawiarnię, w której pocałowała się z Leonem. Nie mogła go wyrzucić z głowy. Lubiła go i to bardzo, ale musi to sobie przemyśleć. W końcu Diego był bez winy. On jej nie zdradził tylko kręcił scenę do filmu. Była już pod kawiarnią przyjaciółki, gdy nagle zadzwonił jej telefon. "Czemu musisz to być ty?" pomyślała i cicho westchnęła.
- Halo?
- Cześć! To ja Leon. Co się stało? Czemu uciekłaś?
- Bo... Bo ja...
- Bo ty co?
- Leon proszę, to nie rozmowa na telefon.
- To może spotkalibyśmy się w kawiarni.
- Tak, ale przyjdź pod tą ulicę, której adres ci wyśle SMS-em.
- Dobrze. To na którą mam być?
- Przyjdź na osiemnastą.
- Dobrze.
- Dziękuję, że możemy się spotkać, a nie rozmawiać o tym przez telefon. Naprawdę dziękuję - powiedziała i uśmiechnęła się sama do siebie.
- Nie ma za co dziękować. No to do zobaczenia.
- No to na razie.
Gdy skończyła z nim rozmawiać wysłała mu adres kawiarni Francesci i udała się do domu koleżanki. Zadzwoniła dzwonkiem i ku jej zdziwieniu otworzył jej wysoki szatyn. Nie widziała go wcześniej chociaż poznawała jego oczy. Tylko gdzie mogła go widzieć? Przecież Fran się z nikim nie spotykała, a jej rodzina nie utrzymywała z nią kontaktu od ośmiu lat. Postanowiła później się nad tym zastanowić.
- W czymś pomóc? - odezwał się chłopak.
- Jestem Violetta. Czy jest w środku Fran?
- Tak jest. Kochanie ktoś do Ciebie! - zaczął krzyczeć do Włoszki.
"Kochanie? O co chodzi? Dwa dni mnie nie było, a ta chłopaka znalazła?" pomyślała brunetka.
- Już idę! - odezwała się osoba z wnętrza domu. - Viola! To ty! Wejdź, proszę.
Wszyscy weszli do domu i usiedli na kanapie.
- Co cię tu sprowadza?
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale w cztery oczy.
- Dobrze. To ja pójdę na zakupy. Pa kochanie - powiedział chłopak i pocałował Francescę, po czym wyszedł z domu.
- Fran, wytłumacz mi. Kto to jest?
- To jest przecież mój mąż Marco. Nie znasz go?
- Nie, nie znam. Ale jak to się stało? Dwa dni cię nie widziałam, a ty już masz męża?
- Dwa dni? A to ja nie byłam w podróży poślubnej?
- Fran. Zrozum ty dwa dni temu nie miałaś męża!
- Co?! Zaraz zaraz. Już chyba sobie przypominam... Tak! Biegłam wczoraj przez park i wpadłam na Marco, kolegę z dawnych lat. Na początku go nie poznałam, ale jak mi pokazał, że ma mieć kawiarnie w tym miejscu gdzie jest moja od razu coś mi zaczęło świtać. Zapytałam go o znajomych rodziców, którzy mu powiedzieli o tej kawiarni i okazało się, że to moi rodzice. Zapytałam się potem czy mięli dzieci, a on powiedział, że Lucę, mojego brata i córkę, ale zapomniał jak się nazywam. I ja mu powiedziałam jak ona, czyli ja, ma na imię i tak mu powiedziałam, że go znam. Przytuliliśmy się, a mi się przypomniało jak on mówił, że mu rodzice nawciskali, że wyjechałam z moim byłym i... i... Obudziłam się w szpitalu. Marco był przy mnie i powiedział, że jest moim mężem. No, a dalej to wiesz jak się potoczyło. Doktor mówił, że z czasem sobie wszystko przypomnę.
- Ale co przypomnisz? - odezwała się w końcu brunetka.
- Bo ja częściowo straciłam pamięć. Nie pamiętałam ludzi i miejsc i zdarzeń. I właśnie w szpitalu Marco mi powiedział, że byliśmy w podróży poślubnej i mięliśmy wypadek i, że straciłam przytomność.
- Czekaj, czekaj - powiedziała Violetta patrząc się na zdjęcie małej Francesci bawiącej się z chłopcem o tych samych oczach jakie miał Marco. - Czy to on jest na tym zdjęciu?
- Tak. Często tu bywał jako mały chłopiec. Często się bawiliśmy razem. Ogrywał mnie w każdą grę - oburzyła się Włoszka, po czym wraz z przyjaciółką zaśmiały się.
- Zamierzasz mu o tym powiedzieć?
- O czym?
- No, że nie jest twoim mężem.
- Tak. Powiem mu to w taki sposób, że będzie bardzo zaskoczony. Jutro zadzwonię i powiem jak poszło.
- Ok.
- A właśnie! Chciałaś mi coś powiedzieć.
- Tak. Bo, chodzi o to, że... Hym... Poznałam takiego chłopaka, Leona, no i on właśnie... No...
- Błagam cię. Mówić po ludzku nie umiesz? Wysłów się!
- No dobra, już dobra. Poznałam Leona w parku. Przewrócił mnie.
- Co?! Jak on tak mógł?!
- No nie bulwersuj się tak. Przewrócił mnie, ale przeprosił i zaprosił mnie na kawę do kawiarni "Café en Francés".
- U la la - powiedziała z francuskim akcentem Francesca.
- No i przyuważyłam Diego całującego się z Ludmiłą.
- Zabiję go! Jak on mógł?!
- Fran, możesz mi co pięć sekund nie przerywać. Pozwól, że dokończę.
- Ok, ok.
- Załamana tym co widziałam rozpłakałam się i wygadałam Leonowi, po czym pobiegłam. Prawie wbiegłam na ruchliwą ulicę gdy on mnie złapał. Przytuliłam się do niego i poczułam jakby wszystko co złe zniknęło. Odprowadził mnie do domu i pocałował w policzek. Gdy weszłam do domu pokłóciłam się z Diego, ale nie powiedziałam mu dlaczego, bo obmyśliłam genialny plan. Dzisiaj wstałam szczęśliwa, bo znów spotkam się z Leonem i, że dowiem się całej prawdy. Udałam się do kawiarni gdzie się z nim umówiłam. I jak zaczęliśmy rozmawiać to Leon powiedział mi takie rzeczy jakie się mówi przy oświadczynach. No oczywiście Diego mi ich nie powiedział, ani nie były to słowa "Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną", bo to było by śmieszne, ale to było takie wzruszające, że... Ach... No i dałam ponieść się chwili i go pocałowałam. W sumie taki był mój plan, ale miał to zrobić na oczach Diego, a nie n początku spotkania. Po paru godzinach łażenia po parku napisałam do mojego aktora, że ma po mnie przyjechać. No i pocałowałam mojego nowego przyjaciela po raz drugi. I tak zaczęła się kłótnia z Diego i okazało się, że on tylko kręcił kolejną scenę do filmu. Byłam tak załamana, że pobiegłam do mojej kryjówki. Po półgodzinie przyszedł Diego i go przeprosiłam, a on mi wybaczył i poszliśmy do domu. Usiadłam w ogrodzie na huśtawce i dopiero tam zrozumiałam, że Leon nie jest dla mnie tylko przyjacielem. On nie jest mi obojętny. Ja coś do niego czuję. Ale teraz co z Diego? Kocham go i nie chcę stracić. Fran, ja nie wiem co mam myśleć. Okłamać Leona, że jest dla mnie tylko przyjacielem, czy zrezygnować z Diego? Fran, pomóż mi - powiedziała brunetka, po czym zaczęła płakać.
- Już dobrze Violu. Nie płacz - powiedziała Włoszka przytulając się do przyjaciółki. - Może na razie zobacz na kim bardziej ci zależy, a poza tym musisz się przekonać jaki na prawdę jest Leon i bliżej go poznać. Mówię ci będzie dobrze - powiedziała szatynka i uśmiechnęła się do Violetty.
- Masz rację. Jeszcze to przemyślę na spokojnie. A teraz muszę już iść. Umówiłam się z Leonem.
-  No dobrze. To powodzenia.
- Pa pa - powiedziała brunetka i wychodząc pomachała na pożegnanie przyjaciółce.
Francesca pożegnała Violettę i usiadła na kanapie. Marco ją okłamał. Był jej przyjacielem, a zrobił jej takie świństwo. Co prawda podobał jej się i marzyła o byciu jego dziewczyną, ale nie w taki sposób. Postanowiła zrobić niespodziankę swojemu "mężowi". Usiadła na kanapie i nagle usłyszała jak ktoś wchodzi do domu.
- Cześć kochanie! I jak już porozmawiałyście?
- Tak. Możesz tu przyjść do mnie na chwilkę.
- A co chcesz ode mnie? - był coraz bliżej dziewczyny.
- Mam coś dla ciebie.
- A co? - stykali się już nosami.
- Tak - powiedziała, po czym go pocałowała.
- Czy to to?
- Nie.
- A co?
- Zaprosisz mnie na pierwszą randkę? - zapytała nagle dziewczyna.
- Co? - powiedział chłopak, po czym odsunął się od Francesci.
- Co się tak dziwiłeś?
- Przecież jestem twoim mężem, a ty jesteś moją żoną.
- Przestań kłamać Marco! Ja wiem. Dwa dni temu cię tu nie było. Violetta mi wszystko powiedziała, a ja to potwierdziłam. Lekarz miał rację, że odzyskam pamięć.
- Czyli wszystko już wiesz? Myślałem, że inaczej się ze mną nie umówisz, a tym bardziej nie będziesz chciała być ze mną.
- Marco, nie musiałeś kłamać by się ze mną umówić. Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też, Fran - powiedział Marco, po czym zbliżył się do dziewczyny i pocałował namiętnie w usta.
Dziewczyna odwzajemniła jego gest. Po oderwaniu się przytuliła się do chłopaka. Położyli się razem na kanapie i dumali patrząc się w sufit. Nagle dziewczyna wstała i odwróciła się w stronę chłopaka. On spojrzał się na nią z uśmiechem, a ona pocałowała go w usta. Marco odwzajemnił jej gest, a ona wstała i poszła do kuchni. Zaczęła robić sobie herbatę. Nagle ktoś objął ją od tyłu w biodrach. Odwróciła się i pocałowała chłopaka w policzek.
- I co z tą randką?
- A! Randką... Jutro pójdziemy na prawdziwą randkę.
- Ok.

~*~

Powoli szła do kawiarni. Zastanawiała się, jak zareaguje Leon. Czy będzie zły? Czy może zrozumie to co ona czuje? A może okaże się kolejnym idiotą, który chce ją wykorzystać? Starała się myśleć pozytywnie, jednak bała się, że to może zmienić się w zawód, gdy on zareaguje inaczej. Doszła do kawiarni i usiadła na krześle. Zauważyła, że jej przyjaciółka zatrudniła nową pracownicę. Nagle owa kelnerka podeszła do niej i z uprzejmością się zapytała
- Jestem Lara, nowa kelnerka. Czy chciałaby coś pani zamówić?
- Poprosiłabym dwa razy cappuccino i dwie szarlotki z lodami. Tylko jedną proszę bez bitej śmietany.
- Coś jeszcze dla pani?
- Nie, dziękuję.
Lara odeszła w głąb kawiarni, a Violetta wciąż czekała na Leona. Zaczęła myśleć, że już nie przyjdzie. Wyjęła telefon z torebki i zastanawiała się czy nie napisać do niego SMS-a. Kelnerka przyniosła już zamówione kawy i ciasta. Brunetka powoli zaczęła widelcem skubać kawałki ciasta. Nagle poczuła na swoim policzku czyjeś wargi. Gdy wzięła do płuc powietrze poczuła nieziemski zapach perfum, które czuła dziś rano w kawiarni. Delikatnie podniosła głowę do góry by ujrzeć twarz Leona, ale zaraz ją schyliła. Chłopak usiadł na przeciwko dziewczyny i zastanawiał się przez chwilkę co ma zrobić. Czy powiedzieć co czuje? Czy może udawać, że nic się nie wydarzyło? Postanowił na początku zapytać się Violetty co się stało.
- Cześć! Jestem. Możemy już porozmawiać. Co się stało? Czemu uciekłaś?
- Bo... bo ja... - zaczęła jąkać się dziewczyna.
- Nie bój się. Jestem przy tobie i nie zamierzam cię opuścić - powiedział Leon, po czym zamknął w swoich dłoniach dłonie Violetty.
- Bo... bo ja zrozumiałam, że... że Diego jest niewinny i, że... że zdradziłam go z tobą. A ty... ty nie jesteś tylko przyjacielem. Jesteś... jesteś kimś więcej tylko... tylko nie wiem kim - wydusiła z siebie i schowała głowę.
Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Myślał, że sprawa przybierze inny obrót. Westchnął tylko i wstał od stołu. Nie chciał tego. Chciał by ona z nim była, a nie z tym Diego. Poza tym ta sprawa była podejrzana. Skoro kręcili film to gdzie były kamery? Zasunął krzesło i chciał udać się spokojnie do domu i przemyśleć sprawę.
- Leon! Nie! Proszę nie odchodź! Powiedziałeś, że nie zamierzasz mnie opuścić!
- Tak, powiedziałem! Bo dla mnie ten pocałunek coś znaczył! Jak widać nie dla ciebie!
- Nie mów tak! Znaczy i to bardzo wiele! Ale z Diego przeżyłam wiele chwil, dobrych i złych, a z tobą... Ciebie wczoraj pierwszy raz widziałam na oczy. Czuję, że nie jesteś mi obojętny, ale nie wiem czego się mogę po tobie spodziewać. Kocham Diego i nie zamierzam go opuszczać, bo poznałam jakiegoś pierwszego lepszego faceta na ulicy! Jesteś moim przyjacielem, przynajmniej tak mi się zdawało, i myślałam, że zrozumiesz!
- O! Jak widać znów się pomyliłaś! Wiesz co? Nie będę z tobą dłużej gadał! Cześć!
- Taki jesteś?! Myślałam, że jednak coś dla ciebie znaczę?! Jak tak to cześć! - krzyknęła i każdy poszedł w swoją stronę.

~*~

Po wyjściu z gabinetu udała się pędem do samochodu. Odpaliła swojego czarnego Mercedesa i ruszyła do domu. Weszła do swojej ogromnej garderoby i przeglądała wszystkie możliwe ciuchy i układała je w róże stylizacje. Nie mogła nic znaleźć. Nic jej się nie podobało. Nie mogła uwierzyć, że ma wszystko, ale ubrania, w którym by mogła pokazać się na podpisywanie kontraktu nie ma. Przekładała kolejne stroje, aż w końcu znalazła to czego tak potrzebowała. Ubrała się w strój i poszła do łazienki się pomalować i uczesać włosy. Gdy wyszła z łazienki spojrzała na zegarek. Była już siedemnasta, więc szybko wsiadła do samochodu i udała się pod wyznaczony adres przez Maxiego. Była już pod restauracją, kiedy zauważyła Federico. On też ją zauważył, ponieważ strasznie podobał mu się jej samochód. Przez cały czas miała wzrok skierowany na niego. Jechała dalej i nie zauważyła, że zjechała z pasa i jechała pod prąd. Nagle uderzył w nią inny samochód jadący z nad przeciwka. Uderzyła głową o kierownicę i straciła przytomność. Chłopak będący świadkiem wydarzenia podbiegł szybko do dziewczyny i wyciągnął ją z samochodu wraz z jej torbą. Zadzwonił szybko po karetkę, a ona była już po pięciu minutach. Federico wsiadł razem z ratownikami do karetki. Gdy przyjechali do szpitala lekarze zabrali Ludmiłę na salę operacyjną. Chłopak w tym czasie zadzwonił do ludzi, z którymi mięli podpisywać kontrakt.
- Dzień dobry. Z tej strony Federico Pasquarelli. Chciałbym państwa poinformować, że dzisiaj niestety nie możemy podpisać tych papierów. Czy moglibyśmy przełożyć to na przyszły tydzień? Mhm... Tak, tak. Dokładnie. Dobrze dobrze. Na tą samą godzinę. Dobrze. Dziękuję za zrozumienie i jeszcze raz przepraszam. Do usłyszenia.
Rozłączył się i włożył telefon do kieszeni. Usiadł na krześle w poczekalni. Bał się. Nie wiedział czemu, ale martwił się o dziewczynę, którą uratował w wypadku. Co jak coś będzie nie tak i ona nie będzie zdrowa albo stanie się najgorsze, umrze. Nie chciał tego. Przypomniał sobie, że ma jej torbę. Zaczął przeszukiwać jej rzeczy by znaleźć jakiś portfel lub dokumenty. Gdy odnalazł jej portmonetkę znalazł jej dowód osobisty. Wyczytał z niego, że była to Ludmiła Ferro. "Co?! Ludmiła Ferro?! Ona miała ze mną podpisywać kontrakt! O mój Boże! Mam nadzieję, że będzie cała." pomyślał chłopak i opał bezwładnie na krzesło. Postanowił oddać jej dane pielęgniarce, więc dał kobiecie jej rzeczy. Nie wiedział co jej dolega, ani czy z tego wyjdzie. Martwił się o nią, a to nie było podobne do niego. Nagle zauważył jak ktoś pcha wózek z Ludmiłą do jakiejś sali. Wstał szybko z krzesła i zdążył złapać lekarza.
- Panie doktorze, co z nią?
- A kim pan jest?
- Ja... Jestem Federico Pasquarelli, jej przyjaciel. Czy mógłby pan powiedzieć co jej jest?
- Dobrze. Pani Ludmiła musiała przejść operację, gdyż była w bardzo złym stanie. Musieliśmy przeszczepić jej żołądek. Wszystko jest w porządku, tylko jej nogi.
- Coś jest nie tak?
- Niestety, pani Ludmiła miała bardzo zmiażdżone nogi przez ten wypadek i nie jesteśmy pewni czy w przyszłości będzie mogła jeszcze chodzić.
Chłopak momentalnie złapał się za głowę. "Co?! Nie będzie mogła chodzić?! To nie możliwe. Czym ona zawiniła?" zastanawiał się Federico. Lekarz niespodziewanie złapał go za ramię i powiedział
- Proszę pana. Wszystko będzie dobrze. Niech pan się nie martwi. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pańska przyjaciółka wróciła o zdrowia.
- Dziękuję doktorze.
- Nie ma za co. Taka nasza praca - powiedział doktor i już chciał odchodzić, gdy zatrzymał go chłopak.
- Jeszcze jedno. Czy mógłbym ją teraz zobaczyć?
- Proszę bardzo. To jest sala 35. Tylko ona śpi, ponieważ daliśmy jej środki usypiające, więc powinna się obudzić za jakieś pięć godzin.
- Jeszcze raz panie doktorze dziękuję - powiedział chłopak i udał się do sali, w której leżała dziewczyna.

~*~

W końcu go napisałam :)
Przepraszam Was za pokłóconego Leosia i Violę, ale mam nadzieje, że to co napiszę dalej Wam się spodoba i zrozumiecie dlaczego ich pokłóciłam. :)
No to Fran już wie wszystko. Marco nie spodziewał się takiego obrotu akcji. :D  
Biedna Lu. Szkoda, że prawdopodobnie będzie jeździć na wózku. :( Ale Federico widać, że się o nią martwi i nie zostawi tego tak łatwo. :)

Muszę wam powiedzieć, że wyjeżdżam jutro na dwutygodniowy obóz i nie biorę ze sobą komputera. Jak mi się uda coś nabazgrać w komórce to zaraz jak wrócę to do was napiszę :) Będę daleko i długo jechała (sorry Hiszpania tak blisko nie jest, a ja jeszcze jadę przez Paryż :D ) (przepraszam, ale kocham się popisywać :D ), więc możliwe, że będę zmęczona, ale coś tam napiszę specjalnie dla Was.
17 KOMENTARZY NOWY ROZDIAŁ

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział V

DEDYKACJA dla mojej Kasi Verdas, która mnie wspiera i nie odpisuje na moje SMSy :D Kocham Cię miśku <33333333

~*~
Był to nie kto inny jak... Diego. Przytulił dziewczynę i pocałował w czubek głowy. Ona się do niego odwróciła i rzuciła swoje ręce na jego szyję.
- Przepraszam Cię. Nie chciałam by tak wyszło. To moja wina. Nadal chyba się nie przyzwyczaiłam do tego twojego aktorstwa. Jestem głupia. Nie zasługuję na ciebie. Ty nic nie zrobiłeś, a ja cię zdradziłam. Przepraszam. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale na prawdę mi przykro. Jeśli to jeszcze cokolwiek dla ciebie znaczy to powiem kocham cię.
- Nie jesteś głupia. Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza, i że cię kocham nawet gdybym próbował przestać nie potrafię. Wybaczam Ci, ale musimy sobie coś obiecać.
- Dla ciebie skarbie zrobię wszystko.
- Po pierwsze prawda i zawsze prawda, a pi drugie to chciałbym... Chciałbym... - chłopak nie chciał z siebie tego wyrzucić. Czuł, że może ją w jakiś sposób zranić.
- Bym się przestała spotykać z Leonem?
- Tak. Chcę mieć całkowitą pewność.
- Przykro mi Diego, ale tego ci nie mogę obiecać. To mój przyjaciel i jest dla mnie ważny w specyficzny sposób. Zrozum to. Mogę cię zapewnić, że do niczego nie dojdzie, a to był tylko mój plan, by sprawdzić jak ty się poczujesz, gdy całowałabym innego. Błagam zrozum to. Byłam wściekła i to było takie spontaniczne.
- Dobrze, ale wiedz, że nie chcę cię stracić.
- Na razie nie stracisz.
~*~

Obudziła się radosna. Jednak coś ją gryzło. Ona tego sobie nie wybaczy. Jak mogła zrobić takie świństwo? Przecierz to niewybaczalne. Kłamać i jeszcze to. Poza tym ona... Nie, to nie mozliwe, ale miała nadzieję, że to się nigdy nie wyda. Udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w służbowe ubranie. Wyszła z domu i szła przyśpieszonym krokiem. Myślała, że ktoś ją zauważy. Nie chciała tego. Miała nadzieję, że już go nigdy nie spotka. Weszła do firmy. Przywitała się z ochroniarzem i udała się do biura. Zasiadła na krześle i zaczęła przeglądać papiery. Myślała, że chociaż na chwilę o tym zapomni. Nagle zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz. "O nie! To on!" pomyślała i przerażona odebrała słuchawkę.
- Czego chcesz?! - zapytała wkurzona.
- Ja chciałem tylko powiedzieć, że spędziłem bardzo miło wczoraj czas z tobą.
- Przestań! Czy ty nie rozumiesz co my zrobiliśmy?! Przecierz ty ją zdradziłeś! I to w taki okrutny sposób!
- Nie bój się. To się nie wyda. Czy ty wiesz, że nas wczoraj widziała?
- Co?!
- Tak. Ale nawciskałem jej kit, że to była tylko kolejna scena do serialu. Nasza mała Viola niczego się nie spodziewa.
- Diego, jesteś bezlitosnym małym gnojkiem! Nienawidzę cię! Nie odzywaj się do mnie! Nie dzwoń i nie pisz! Mam cię dość!
- Dobrze. Ale mam nadzieję, że znów spędzę z tobą kolejną upojną noc.
- Grrr... - warknęła i odłożyła telefon.
Oparła się łokciami o biurko i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma robić. Przecież ona spała z narzeczonym swojej przyjaciółki. A do tego ma być druhną. Nie wierzyła co się stało. Była zapatrzona w jego buźkę i tylko to ją do tego zmusiło. Nagle do jej biura weszła Natalia.
- Ej! Mała, co się stało?
- Nie ważne. Dam sobie radę. A ty co?
- Co co?
- No taka szczęśliwa.
- Bo... - nie wiedziała czy ma powiedzieć czy też utrzymać to w tajemnicy. - Bo...
- Bo co?! - zdenerwowała się blondynka.
- Powiem ci, ale to masz pozostawić dla siebie.
- No dobra dobra.
- Wczoraj spotkałam się z Maxim i...
- I co?!
- Nie krzycz! I się z nim... Całowałam  - ostatnie słowo wypowiedziała prawie niesłyszalnie, że Ludmiła przeczytała to niemalże z jej ruchu warg.
- Aaaa!!! Tak się cieszę!
- Ludmi, spokojnie. I tak pewnie nic to nie znaczyło. Pewnie nic dla niego nie znaczę.
- Oj nie mów tak. A co jeśli teraz zrobi dla ciebie coś tak szalonego, że nie możesz sobie tego nawet wyobrazić? Może on na prawdę tego chciał?
Tak się stało, że akurat przechodził obok Maxi i usłyszał o czym rozmawiają jego pracownice. Postanowił wykorzystać tą sytuację i wszedł do biura w czasie ich rozmowy.
- Witam cię Ludmiło. O! Natalia. Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- No tak. To ja może nie będę przeszkadzała i już pójdę - powiedziała zawstydzona szatynka.
- Nie! - wykrzyknął chłopak, na co obydwie dziewczyny zrobiły duże oczy. - To znaczy też mam do ciebie sprawę - wybronił się Maxi. - Ludmiło, pojedziesz dzisiaj do restauracji pod tym adresem na osiemnastą. Jedna z firm chce podpisać z nami kontrakt.
- Dobrze. Ale czemu ja? Przecież tym zajmuje się Federico.
- On też tam będzie. To jest akurat w sprawie finansów, a to twoja działka, więc jak coś się nie będzie zgadzać to nie podpiszecie.
- Ok. To ja może pojadę wszystko przygotować.
- Dobrze. Nasz wolne do końca tego dnia - powiedział chłopak, a blondynka wzięła swoją torebkę i wyszła z gabinetu.
Maxi podszedł do drzwi i zamknął je od środka. Natalia siedziała zdezorientowana na sofie znajdującej się w biurze koleżanki. Chłopak usiadł obok dziewczyny i dotknął jej policzka dłonią. Ona się w nią wtuliła, po czym spojrzała się na niego swoimi czekoladowymi oczami. On co raz bardziej się zbliżał. Po chwili ściągnął jej okulary. Ona spojrzała się na ziemię, a on podniósł jej podbródek i musnął ją swoimi ustami. Ona odwzajemniła, gest chłopaka i położyła swoje ręce na jego szyi. Całowali się przez dłuższy czas, kiedy nagle ona się od niego oderwała. Spojrzała się w ziemię i zaczęła płakać. On to zauważył i ją przytulił. Ona dalej roniła łzy i nie wiedziała co ma zrobić. Maxi wyszeptał jej do ucha
- Kochanie, co się stało?
Nie wiedziała co o tym myśleć. Przecież teraz do niej mówi "kochanie", a potem od niej odejdzie. Może ona jest tylko do zabawy, a potem zostanie sama. W końcu postanowiła mu zaufać i powiedzieć co czuje.
- Bo... Bo... - nie mogła wydusić z siebie słowa.
- Ćśśśś... Nie płacz. Wszystko jest już dobrze. Jestem przy tobie.
- I właśnie w tym jest problem, bo teraz jesteś, a potem wrócisz do Camili. Nie rozumiesz, że od czasu gdy mnie tu zatrudniłeś jako zwykłą kelnerkę czy inną sprzedawczynię w kawiarence to nie mogę przestać o tobie myśleć. Zakochałam się w tobie Maxi. A teraz ty mnie wykorzystujesz. Nie będzie nas. Nawet nas nie było, bo ty przecierz nic do mnie nie czujesz. Pracuję tu od trzech lat, a ty na mnie zwróciłeś uwagę dopiero wczoraj. Wcześniej nie wiedziałeś o moim istnieniu, a dziś mówisz do mnie kochanie. Nie wiem co mam myśleć. Czy chcesz się mną zabawić, czy mnie kochasz? Bo jeśli nic do mnie nie czujesz to mi to powiedz, bo gdyby tak było to proszę skończ z tym, bo nie przeżyję tego. Jednak jeśli mnie kochasz, to mi to pokaż. Chcę wiedzieć, że zależy ci ma mnie, bo inaczej to nie ma sensu. Nie chcę byś mnie zranił.
- Nati, ale ja cię naprawdę kocham. Wiem nie widziałem cię przez trzy lata i wiesz, bardzo tego żałuję. Po wczorajszym spotkaniu myślałem tylko o tobie i wiesz co? - chłopak chwilkę się zastanawiał, po czym powiedział - Możesz tu poczekać chwileczkę? To zajmie mi max godzinę. Proszę cię.
- Dobrze, tylko nie chcę tego żałować.
Maxi złapał ją za ręce, po czym je ucałował.
- Dziękuję. Obiecuję nie pożałujesz - i wyszedł pędem z gabinetu.
Dziewczyna zmęczona całą tą akcją ułożyła się wygodnie na sofie, po czyn zasnęła słodkim snem.
Obudziły ją głośne krzyki pochodzące z korytarza.
- Jak tak możesz?! Myślałam, że mnie kochasz?!
- Bo cię kochałem, ale poznałem kogoś innego. Nie zrozum tego źle, ale inna dziewczyna zasluguje na ten pierścionek.
- Dobrze! Niech ta idiotka, żeby nie powiedzieć gorzej, sobie go weźmie! I tak pewnie później znajdziesz sobie inną! I nie wracaj do mnie, jeśli okaże się zła w łóżku! - wykrzyczała kobieta na korytarzu, po czym rzuciła jakimś przedmiotem o drzwi, za którymi znajdowała się szatynka.
Chłopak podniósł to i wszedł do gabinetu. Gdy zobaczył Natalię od razu się uśmiechnął. Usiadł obok niej i się zaśmiał.
- Co cię tak śmieszy?
- Powiedz mi prawdę. Wszystko przed chwilką słyszałaś?
- Prawdę mówiąc to krzyki Cami mnie obudziły - powiedziała ze śmiechem. - Na serio zerwałeś z nią zaręczyny?
- Tak. Na serio.
- Dlaczego?
- Zrozum ja je nie kocham. Kocham inną osobę.
- No słucham. Kto to taki?
- Natalio, kocham cię - powiedział chłopak, po czym uklęknął - i chcę byś została moją dziewczyną.
- Tak! - wykrzyczała dziewczyna i rzuciła się na chłopaka, a ten założył jej na palec pierścionek z malutkim diamentem.

~*~

Cześć!!! Dawno mnie nie było, prawda. :D Ale jestem i to z nowym rozdziałem. :D 
Mam nadzieję, że Wam wszystkim się podoba. :)
Diego zdradził Violę, Ludmiła ma wyrzuty sumienia, mamy naszą Naxi :)
A tym co narzekają powiem, że w kolejnym będzie trochę więcej naszej Violi i Ludmi oraz troszeczkę naszej "Marcescki" jeżeli można ich tak nazwać (wiadomo, Fran zanik pamięci, mąż Marco...). :D 
No dobra. :) 
Oczekuję od was 13 komentarzy. :) Mam nadzieję, że niektóre osoby nie pomyślą, że gwiazdorzę (znowu :D )
OK to ja kończę. :) 
Pa i do następnego posta :)
Kocham Was <3333333
Buziaczki :*********** 

13 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ